31 grudnia 2019

2019

Ten rok był pełen chwil dobrych i złych. Ale jest kilka miłych, które chcę zapamiętać:

- jak tańczyłam z J. w morzu na Cyprze i nic się nie liczyło,
- kiedy oglądałam piękny film "Portret kobiety w ogniu" w małym kinie z O., którą widuję bardzo rzadko,
- gdy pacjentka powiedziała mi, że przestała wymiotować,
- kiedy obejrzałam spektakl flamenco "Katedra", w którym była kobiecość i emocje,
- zobaczyłam na żywo Marinę Abramović, 
- wzruszyłam się na ślubie mojej siostry,
- Mariusz Szczygieł dostał Nagrodę Nike, a chwilę później Olga Tokarczuk Nobla,
- patrzyłam na radość K. podczas wystawy o Japonii, do której miała niedługo pojechać,
- siedziałam z J. i A. na rynku w Przemyślu, jadłam gołąbki z ziemniakami, był gorący dzień i nigdzie nie musiałam się spieszyć,
- cała rodzina od strony matki zebrała się na 80. urodzinach cioci, tak rzadko ich widuję,
- M powiedziała mi, że się zakochała.

Uff, trochę tego było. Roku 2020, jestem na ciebie gotowa. 

25 listopada 2019

To, co znane

Przedzimie to bardzo dobry czas na czytanie. Szczególnie w soboty i niedziele, kiedy mogę w szlafroku albo owinięta kocem obserwować, co się dzieje za oknem i cieszyć się, że jestem tu, a nie tam.

Ostatnio polubiłam reportaże o rzeczach bliskich i dobrze znanych (albo wydających się znanymi). Książka Olgi Gitkiewicz "Nie zdążę" o transporcie autobusowym i pociągowym przedstawia rzeczywistość podróżowania, jaką mogłam obserwować od dzieciństwa.

Można powiedzieć, że ten reportaż wpisuje się w nurt antropologii codzienności, która jednym wydaje się śmiertelnie nudna, a innym odkrywcza. Do tego nurtu przypisałabym też książki Filipa Springera, które wcześniej czytałam: "13 pięter" o problemie mieszkaniowym czy "Miasto Archipelag. Polska mniejszych miast" o losach stolic byłych województw.

Jestem ciekawa drugiej książki Gitkiewicz "Nie hańbi" i "Urobionych" Marka Szymaniaka mówiących o pracy w Polsce. I jeszcze "Wyrobów" Olgi Drendy o kiczowatych przedmiotach, które mają swoje znaczenie i wypełniają nasz świat.

To dla mnie ciekawe i odkrywcze. Uważam, że potrzeba dużego talentu, żeby opisywać sprawy, o których każdy ma coś do powiedzenia, a jednocześnie uważa za zbyt mało ważne, żeby o nich pisać książki. 

Gdybym poświęciła się antropologii, zajmowałabym się właśnie tym.

11 października 2019

Nobel dla Tokarczuk

Pamiętam, jak rok temu wybrałam się na festiwal Sacrum Profanum, na operę "ahat ili - siostra bogów" do libretta Olgi Tokarczuk. Poszłam tam dla niej. Jak się później okazało, siedziała w rzędzie przede mną. Obserwowałam ją, kiedy na koniec wchodziła na scenę, żeby odebrać gratulacje. Wyglądała na trochę speszoną, a to mnie zawsze w jakiś sposób zachwyca, bo uwielbiam neurotyczne postaci. Jest niewysoka i szczupła, ale bardzo charakterystyczna.

Wiadomość o Noblu była dla mnie wzruszająca, bo lubię jej książki i ją jako osobę. Była ze mną od czasu poprawionej matury z polskiego, na której analizowałam fragment książki "Prawiek i inne czasy". "Księgi Jakubowe" dostałam od przyjaciół na 29. urodziny i poświęciłam im sporo wieczorów, bo książki czytam powoli.

Doceniam jej wiedzę i wyobraźnię. Zazdroszczę tego, co ma w głowie i zastanawiam się, skąd się to bierze, chociaż znam teorie twórczości. ;-) 

Mam nadzieję, że ta nagroda w niczym jej nie przeszkodzi. 

22 września 2019

Rumuńskość

Herta Muller przypominała małego, czarnego ptaka. Lekko drgały jej usta. Zastanawiałam się, czy się denerwuje czy może to jakiś tik albo problem neurologiczny. Dużo mówiła o swoim pochodzeniu. O tym, że mieszkając przez wiele lat w Rumunii czuła się Niemką, a potem w Niemczech, że nie jest tutejsza. Ta rumuńskość była czymś nie do końca chcianym, ale też czymś, co ją ukształtowało. W swoich wypowiedziach pominęła kwestię członkostwa ojca w SS... Jego ślady można było zauważyć w jej wierszach - kolażach, na temat których było całe spotkanie w Muzeum Sztuki Współczesnej. Dla mnie było obserwowaniem, jak zachowuje się noblistka, jaka jest, co mówi, czy nagroda Nobla nie jest blokadą do dalszej twórczości.

10 września 2019

Cypr

Wyjazd na Cypr był dla mnie spotkaniem z innym światem.

Największe wrażenie zrobiło na mnie podzielone stare miasto w Nikozji. Podzielona stolica, podzielony kraj. Różne języki i waluta.




Pafos to nadmorskie miasto ze starożytnymi mozaikami i wykutymi w skałach grobami.




Zaskoczył mnie brak owoców morza, ale wynagrodziły to inne pyszności: souvlaki czy meze.


Słońce jeszcze nigdy nie grzało tak mocno...


19 sierpnia 2019

Ślub

Niesamowite, jak silne mechanizmy obronne stosuje rodzina. Byłam z Jowitą na weselu siostry i nikomu nie przyszło do głowy, że jesteśmy razem. Nie, życzyli mi, żebym znalazła sobie kawalera. Problem w tym, że nie jestem zainteresowana. Dziwne jest uczucie, kiedy ktoś życzy ci czegoś, czego nie chcesz. Ale najważniejsze, że był spokój, siostra piękna, szwagier dumny :-) Coming out nie jest i nie będzie możliwy, a gdyby był, to wyglądałby tak:
- Rodzino, to jest Jowita, moja dziewczyna. Jesteśmy razem od 7 lat, niedługo będzie rocznica. I chcemy być na zawsze.
- Ładna dzisiaj pogoda. I jakaś mucha brzęczy.

No cóż. Pójdziemy z tej okazji do restauracji. Może do żydowskiej? Nie próbowałam jeszcze czulentu.

3 maja 2019

Sandomiria

Tani Bus pruje z kosmiczną prędkością. Musiałam odłożyć książkę, żeby się nie zrzygać. W takich chwilach pomaga muzyka na full, oddychanie głęboko i miętowy cukierek w ustach. Na szczęście miałam.

To katolickie miasto, spłukane dzisiaj porządnie deszczem miało w sobie jakiś smutek i pogardę dla inności. Dwóch mężczyzn wyrzuciło Michała z katedry, bo nie zdjął czapki przed Najświętszym Sakramentem. A w ogóle to był gender. Genderowy Michał. Miłosierdzie bez znieczulenia. My i oni. Jak jesteś niewierzący, to stąd wyjdź.

A teraz Tani Bus pędzi. Oddala się ode mnie to katolickie miasto. Dziewczyna siedząca po drugiej stronie od pół godziny ogląda w internecie czerwoną bieliznę.

2 maja 2019

Targ

- Versace jest po 20 złotych. Razem z drugim zapachem, ale musi być inny. Drogie panie, zapraszam! - perorował targowy przystojniak, do którego ciągnęły starsze elegantki.
- Pani tu nie będzie stała! Zasłania pani wszystko! Tak nie może być! - burzyła się jakaś kobieta walcząc z drugą o swoje terytorium.

Targ jest miejscem spotkania ludzkich osobowości. Miejscem przetrwania. Kiedy byłam dzieckiem chodziłam na targ co tydzień. Można było kupić tam wszystko, ale też poczuć ten specyficzny klimat. Wyluzowania i walki zarazem. Mierzenia spodni stojąc na podkładce z tektury, bluzek przebierając się szybko, żeby nie zmarznąć. Rozumiejących oczu przemytników z Armenii, którzy niby sprzedawali kapcie.

Teraz też zdarza mi się chodzić na targ. Z tą różnicą, że tutaj nazywa się on placem.

7 kwietnia 2019

Wiosenne wakacje w Zagrzebiu i Lublanie

Zagrzeb przywitał mnie mrokiem. Mimo tego od razu poczułam, że to przyjazne miejsce. Szczególnie Gornji Grad, gdzie spędziłam najwięcej czasu, a tam okolice katedry i kościoła św. Marka, chętnie uczęszczana ulica Tkalčićeva, Chorwackie Muzeum Sztuki Naiwnej i targ Dolac, na którym można było kupić pyszne suszone figi.











Mieszkanie w hostelu miało swój klimat: awantura Polaków, głośny seks Hiszpanów, drewniane skrzypiące schody, które uniemożliwiały dyskretne wyjście do łazienki w nocy.

Lublana za to przypominała małą, elegancką szkatułkę o oryginalnych zdobieniach. Było w niej nieco austriacko, grzecznie i spokojnie. Zamek górujący nad miastem wydawał się nierzeczywisty. Spodobały mi się rzeźby Adama, Ewy i diabła na jednym z mostów.













Te środkowoeuropejskie miasta były dla mnie przedsmakiem Bałkanów, na które nabrałam jeszcze większej ochoty.

23 marca 2019

Siwy włos

Zjeżdżam windą i dostrzegam w lustrze siwego włosa. Wyrywam go, bo jakoś mi nie pasuje. Jestem jeszcze za młoda na siwe włosy.

Potem myślę o Marinie Abramović. Ona też musiała czuć się za młoda, żeby się zestarzeć. Dlatego ciągle poprawia urodę. Mając 72 lata ma długie, czarne włosy i gładką twarz. Tego jednego nie potrafię do końca zrozumieć. Nie chciała leczyć blizn po performansach, ale twarz ma bardzo zmienioną zabiegami.

Zastanawiam się, kiedy będę miała potrzebę pierwszy raz ufarbować włosy. Kiedy odezwie się wewnętrzna staruszka. Ale tyle czasu mi się naprzykrzała. Teraz jest czas życia.

18 marca 2019

7 lat temu

17 marca 2012 roku też było ciepło i słonecznie. Kiedy J. przyjechała do Lublina, spacerowałyśmy w rozpiętych kurtkach po Starym Mieście.

Nie spodziewałabym się wtedy, że właśnie tak potoczy się moje życie. Piszę te słowa siedząc na swoim łóżku, w swoim małym mieszkaniu. Czując, że niczego bym nie zmieniła.

22 lutego 2019

Dęblin

Już jutro przejdę tą drogą, której tak bardzo unikam.

Chyba można mieć migrenę w całym ciele. Pozwolić bólowi się po nim rozpłynąć. Wziąć głęboki wdech. Przejść tą drogą, nie udawać, że nie boli. A potem wrócić do Krakowa, w którym mogę oddychać mimo smogu.

17 lutego 2019

Mój pierwszy raz z Materia Prima

Bardzo spodobał mi się obejrzany w ramach festiwalu Materia Prima spektakl pt. Katedra, w którym główną rolę odgrywało flamenco. Wprawdzie głośne tupanie i dźwięki instrumentów przyprawiały mnie o zawrót głowy, ale na szczęście obok była J, którą mogłam potrzymać za rękę. :-)

Pochodząca z Grenady Patricia Guerrero pokazała kobiecość w różnych odsłonach: od społecznych konwenansów poprzez seksualność, tęsknotę i ból aż do zintegrowania siebie w każdym aspekcie. Ten taniec zawierał w sobie tyle emocji, zmysłowość, gniew, ale też delikatność i melancholię. Biłam brawo na stojąco.

Aż zachciało się pojechać do Hiszpanii.

8 lutego 2019

Moje serce przez chwilę będzie w Japonii

Kiedy K. napisała, że kupiła bilety do Japonii, poczułam łaskotanie w brzuchu. Natychmiast wróciły do mnie obrazy z liceum. Jak siedzimy na korytarzu przed salą na podłodze, jem kanapkę z papryką i rozmawiamy o tym, co nas zaciekawiło, czym zajmujemy swój czas, żeby oderwać się od domowych problemów. Jak chowamy się w małej śmierdzącej szkolnej łazience na piętrze i zwierzamy z rzeczy, których wstydziłyśmy się nawet przed samą sobą. Koleżanki dziwiły się, że w ogóle mamy jeszcze tematy do omówienia. Przysięgam, przez trzy lata nie nudziłam się z nią ani razu. Lubiłam jak brała bez pytania mój zeszyt i rysowała w nim, czasem przez całą lekcję. Moim największym marzeniem była wtedy psychologia, a jej Japonia. Obie kułyśmy historię, żeby dobrze zdać maturę i zostawić to miasto, w którym spotkało nas tak wiele złego. Potem musiałyśmy się rozdzielić, a ja musiałam zrozumieć, że nigdy już nie będzie tak jak dawniej. Zajęło mi to bardzo dużo czasu.

W tym roku obie skończymy 30 lat. Nareszcie jej się udało. Czekała cierpliwie.

29 stycznia 2019

Marino, to ja przyjadę do Ciebie

Po chyba kilkuset kliknięciach wczoraj (bez skutku) i dzisiaj udało mi się kupić bilety na spotkanie z Mariną Abramović w Toruniu 9 marca. Teraz wyszukuję połączenia do Torunia, co wcale nie jest takie proste... Tak się cieszę, że będę mogła ją zobaczyć.

27 stycznia 2019

Wyzwanie książkowe

Podobno kiedy mamy za mało czasu, trzeba sobie wymyślić dodatkowe zajęcie i wtedy subiektywnie będzie go więcej (przynajmniej tak twierdzi Aga ;-)). Idąc tym tropem podjęłam w tym roku wyzwanie książkowe, które zaproponowała koleżanka z pracy. Mam przeczytać ich 20 w ciągu roku, każdą z innej kategorii. Na razie pochłonął mnie świat Żydów w XVIII wieku - kategoria: książka, która zdobyła nagrodę Nike. Drugą jest amerykańska powieść o batalii sądowej i depresji nastolatków - pożyczona od przyjaciółki. Czytam w każdej wolnej chwili. Moja głowa wtedy odpoczywa.