25 listopada 2019

To, co znane

Przedzimie to bardzo dobry czas na czytanie. Szczególnie w soboty i niedziele, kiedy mogę w szlafroku albo owinięta kocem obserwować, co się dzieje za oknem i cieszyć się, że jestem tu, a nie tam.

Ostatnio polubiłam reportaże o rzeczach bliskich i dobrze znanych (albo wydających się znanymi). Książka Olgi Gitkiewicz "Nie zdążę" o transporcie autobusowym i pociągowym przedstawia rzeczywistość podróżowania, jaką mogłam obserwować od dzieciństwa.

Można powiedzieć, że ten reportaż wpisuje się w nurt antropologii codzienności, która jednym wydaje się śmiertelnie nudna, a innym odkrywcza. Do tego nurtu przypisałabym też książki Filipa Springera, które wcześniej czytałam: "13 pięter" o problemie mieszkaniowym czy "Miasto Archipelag. Polska mniejszych miast" o losach stolic byłych województw.

Jestem ciekawa drugiej książki Gitkiewicz "Nie hańbi" i "Urobionych" Marka Szymaniaka mówiących o pracy w Polsce. I jeszcze "Wyrobów" Olgi Drendy o kiczowatych przedmiotach, które mają swoje znaczenie i wypełniają nasz świat.

To dla mnie ciekawe i odkrywcze. Uważam, że potrzeba dużego talentu, żeby opisywać sprawy, o których każdy ma coś do powiedzenia, a jednocześnie uważa za zbyt mało ważne, żeby o nich pisać książki. 

Gdybym poświęciła się antropologii, zajmowałabym się właśnie tym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz