3 maja 2019

Sandomiria

Tani Bus pruje z kosmiczną prędkością. Musiałam odłożyć książkę, żeby się nie zrzygać. W takich chwilach pomaga muzyka na full, oddychanie głęboko i miętowy cukierek w ustach. Na szczęście miałam.

To katolickie miasto, spłukane dzisiaj porządnie deszczem miało w sobie jakiś smutek i pogardę dla inności. Dwóch mężczyzn wyrzuciło Michała z katedry, bo nie zdjął czapki przed Najświętszym Sakramentem. A w ogóle to był gender. Genderowy Michał. Miłosierdzie bez znieczulenia. My i oni. Jak jesteś niewierzący, to stąd wyjdź.

A teraz Tani Bus pędzi. Oddala się ode mnie to katolickie miasto. Dziewczyna siedząca po drugiej stronie od pół godziny ogląda w internecie czerwoną bieliznę.

2 maja 2019

Targ

- Versace jest po 20 złotych. Razem z drugim zapachem, ale musi być inny. Drogie panie, zapraszam! - perorował targowy przystojniak, do którego ciągnęły starsze elegantki.
- Pani tu nie będzie stała! Zasłania pani wszystko! Tak nie może być! - burzyła się jakaś kobieta walcząc z drugą o swoje terytorium.

Targ jest miejscem spotkania ludzkich osobowości. Miejscem przetrwania. Kiedy byłam dzieckiem chodziłam na targ co tydzień. Można było kupić tam wszystko, ale też poczuć ten specyficzny klimat. Wyluzowania i walki zarazem. Mierzenia spodni stojąc na podkładce z tektury, bluzek przebierając się szybko, żeby nie zmarznąć. Rozumiejących oczu przemytników z Armenii, którzy niby sprzedawali kapcie.

Teraz też zdarza mi się chodzić na targ. Z tą różnicą, że tutaj nazywa się on placem.