21 października 2012

Trafiła kosa na kamień, czyli jak Świadkowie Jehowy spotykają Olkę

Szatynka, niebieskie oczy, bryle. Pyta o korupcję, wpatrując się we mnie świdrującym wzrokiem. A ja już wiem, że jest świadkiem Jehowy, ale dla formalności pytam. Potwierdza. Z uśmiechem na ustach (po całym dniu zajęć mózg nieco wyprany) mówię, że to sekta i że wszyscy członkowie mają depresję i nerwicę. Pani dalej patrzy przenikliwie, tłumaczy coś, wyciąga małą biblię, czyta, szuka, czyta. Pyta mnie, czy to że ktoś np. cierpi na hemofilię ma związek z jego wiarą. Ale przecież widzę, że nie jest głupia. Nie tylko dlatego, że nosi okulary. I nie tylko dlatego, że jest wygadana. Po prostu widzę, że za grubą szybą jest myśląca osoba. Obok stoi ucząca się. Brzydsza, nieśmiała, czasami wtrąci słowo lub dwa.

Zapytała mnie czy jestem wierząca. Powiedziałam, że już prawie wcale i że nie potrzebuję nagród i kar od istoty wyższej, żeby robić w życiu dobre rzeczy. Jej oczy zapłonęły.

Chwilę później pomyślałam, że może potraktowałam ją za ostro. Skoro dalej jest dla mnie taka miła, to może zadam jej pytanie. Konkretnie dlaczego uważają się za religię, skoro religie takie jak judaizm czy islam są bardzo stare. Pani Ania, bo tak miała na imię, nie znała odpowiedzi. Obiecała, że napisze mi maila z wyjaśnieniem, ale jakoś nie napisała. A już miałam kolejne pytanie. Mianowicie jak odnoszą się do takich informacji http://www.psychomanipulacja.pl/art/swiadkowie-jehowy-podstawowe-informacje.htm, szczególnie do fragmentu o głównych zagrożeniach.

A może jeszcze będę miała szansę. Bardzo chętnie podyskutuję.

10 października 2012

15-lecie Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci

Dziś 15-lecie LHD. Centrum kongresowe, ważni ludzie, dużo patosu. Z tej okazji wrzucam mój górnolotny wierszyk.

Apostrofa

widziałam oczy zatrutego kota
wyrywał mi się, chciał umrzeć daleko
widziałam oczy Marcina
a w nich strach i samotność
głębszą niż Bajkał
odbity w lustrze gwiazd

jeśli wezwę cię
kiedy będzie okropnie
nie myśl, że uwierzyłam

Gwoli wyjaśnienia. Wolontariuszką w LHD już nie jestem. Moja umowa skończyła się z dniem wypisania Cezarego, czyli 30 września. Ma ustabilizowany stan zdrowia. Wiem, że ciężko sobie wyobrazić stabilizację zdrowia u tak chorego dziecka, ale zasady są jasne - jeśli stan się nie pogarsza, dziecko zostaje wypisane. Więc od tej pory będę go odwiedzać bez umowy. Jutro właśnie zamierzam, stęskniłam się.

A na wolontariat może do Wariatów? Tak mi się spodobało na praktykach... Ale o tym innym razem.

2 października 2012

Pożegnanie wakacji w Pradze

Kiedy tylko wjechałam do Pragi, poczułam się jak w domu. Nie rozumiem dlaczego. Była piękna i stara. Ale to nie wystarczy. Czesi z tym swoim figlarnym językiem - sympatyczni i otwarci. Ale to też nie wystarczy. Była w niej jakaś swojskość. Był w niej jakiś smutek i pocieszenie zarazem. Bardziej polska niż Gdańsk. Praga jest jak babcia, schorowana i zniedołężniała, która bierze czule swoje wnuki na kolana i opowiada długo, długo…

Zegar sześćset drugi rok patrzy jak ludzie pojawiają się i znikają.

Nowy Cmentarz Żydowski (ten na którym leży Kafka)

Na pewno tam wrócę. Agniesia na Moście Karola

Pan na Moście Karola