24 sierpnia 2023

Wrażliwość

Czy wrażliwość może zabić? Kiedyś pewnie powiedziałabym, że tak. Pamiętam, jak napisałam list pożegnalny. To było na początku studiów, miałam okropne lęki, bałam się opętania. Zostałam sama w mieszkaniu na Majdanku. Miałam opory, żeby odezwać się do obcych ludzi, na zajęciach, w sklepie, na stacji kolejowej. Nie rozumiałam tego, co się ze mną dzieje, ale byłam tym tak bardzo zmęczona. Czułam, że nie nadaję się do życia. Napisałam do Michała, bo stwierdziłam, że on to zrozumie. Wiedziałam, że czasem też o tym myślał. 

A potem była psycholog Narcyza zarzucająca włosami, owinięta kocem. Przerobiła wrażliwość na wynik MMPI.

A potem była ruda psychiatra, która zapytała, co mi dolega i kiedy zaczęłam opowiadać, co się działo w moim życiu, przerwała i dopytała: ale co jest teraz? Jakie teraz ma pani objawy?

A potem była terapeutka Iwona, czarnowłosa, potakująca, uśmiechnięta. Pytała, czemu nie wezwę na ojca policji. Nie rozumiałam, o czym ona do mnie mówi.

A potem była ciąża Iwony i pojawiła się Anna. Eteryczna, piękna, wysoka kobieta o dużych jasnych oczach. Spędziłam z nią trzy i pół roku.

Ile czasem trzeba osób, żeby uratować jedną?

Ilu pomocnych ludzi było trzeba, żeby wrażliwość zmienić na zasób. Nauczyć się z nią żyć.