30 października 2011
Czarodziej
Pojawił się nowy, ważny człowiek w moim życiu. Ma na imię Cezary i ma 2,5 roku (Marcin miał 25, przecinek jednak sporo zmienia). Ma całą listę chorób i dzielną, sympatyczną mamę. Trzymajcie kciuki, żeby mnie oboje polubili. Stresik oczywiście mam, jak zawsze przed poznawaniem ludzi, a tutaj jeszcze dodatkowe wyzwanie, bo nigdy nie zajmowałam się takim małym dzieckiem, tym bardziej chorym. Ale wyzwaniom trzeba stawiać czoła, nawet jak jest lęk, prawda? Do Czarodzieja idę znowu w czwartek. Wkrótce podpiszę też umowę na rok.
16 października 2011
O nim będę pisać
Bliskie osoby wręczają mi odpowiednie przedmioty. Odpowiednie książki, odpowiednie gadżety i odpowiednie hedonistyczne przyrządy. Wiedzą nawet, jakie piwo będę pić najchętniej (tuning Magdaleny). Piszę o tym przy okazji mojego nowego pomysłu na temat magisterki. Ciągle twórczość, ciągle poezja, ale już nie badania lubelskich twórców, a właśnie on. Moja niezdrowa fascynacja licealna, która nigdy nie zniknęła. Mój guru, mój patologiczny, dawno zmarły przyjaciel. O nim będę pisać. O jego osobowości, jego wewnętrznej zgniliźnie. A potem zawiozę tą pracę do Wrocławia, położę na jego grobie i napiję się wódki.
14 października 2011
Październik
Nastały czasy, kiedy o 23 znosi mnie sen. Szok dwukierunkowy trwa, lekko nie jest, ale zrezygnować nie mogę, zbyt ciekawe rzeczy dzieją się na etnologii. Na psychologii za to anatomia mózgu, interesujące, ale dla humanistki także trudne. Edukację próbuję połączyć z bujnym życiem towarzyskim i jak na razie mi się to udaje. Spotkania z Anną dało radę wcisnąć gdzieś rano. Tak jakby jestem szczęśliwa. W takim pędzie. Dziwne. :-)
9 października 2011
Alina i Edward
Szybka akcja, żeby się Alinka nie męczyła z tęsknoty. Kupiłam Edwarda z hodowli pewnego pasjonata, który niestety niedawno zmarł. Miał dwieście kanarków, prowadził księgi lęgów (Edward wykluł się 31 marca tego roku), zdobył wiele medali i pucharów na wystawach. Córka tego pana wyprzedaje prawie całą hodowlę. Wyjaśniła mi, że kolor obrączki oznacza wiek ptaka i odkryłam, że Alina ma 2 lata, a nie jak twierdziła pani w sklepie rok. Oby teraz wszystko poszło dobrze...
5 października 2011
Balladyna i Alina
Po długich poszukiwaniach wreszcie są u mnie. W pierwszych chwilach były nieśmiałe, ale szybko poczuły się lepiej. Znają się dobrze, bo mieszkały razem w sklepie zoologicznym. Alina to modnisia, nawet teraz przegląda się w lusterku. Balladyna za to jest spokojniejsza, ale ma to "coś" w sobie :D. Przedstawiam moje kanarzyce.
Dopisek z dnia 9 października:
BALLADYNA ZDECHŁA. Prawdopodobnie była chora już w momencie kupienia. Szukam towarzysza dla Aliny, bo tęskni za nią.
Dopisek z dnia 9 października:
BALLADYNA ZDECHŁA. Prawdopodobnie była chora już w momencie kupienia. Szukam towarzysza dla Aliny, bo tęskni za nią.
2 października 2011
Dwa zdjęcia
Patrzę na swoje zdjęcie. Chyba maturalna klasa albo trochę po. Dębliński wiadukt. Węższe uda, mniejsze piersi, za to pod warstwą fluidu większy trądzik. Uśmiech raczej ten sam. Włosy podobne do dzisiejszych. Ładna pogoda, lekkie ubranie, pamiętam, że byłam wtedy zakochana.
Porównuję dwie wersje mnie, jak gdybym oglądała obrazy w zupełnie różnych stylach, jeden z rozdygotanych plamek, a drugi z wyraźnie zaznaczonymi konturami. Dwie Aleksandry z innych bajek.
I chociaż szanuję tamtą dawniejszą, jej ideały, myśli, to jest tyle rzeczy, o których chciałabym jej powiedzieć. Może przestrzec, a może bardziej uspokoić, że błędy swoje i innych można wybaczyć, że do pewnych sytuacji musi dojść, żeby nastąpiły zmiany, że to cudowne, że wtedy była szczęśliwa z jakichś powodów, ale w przyszłości będzie szczęśliwa z innych.
A teraz patrzę na swoje aktualne zdjęcie. Bardzo ciekawi mnie, co pomyślę o nim za kilka lat.
Porównuję dwie wersje mnie, jak gdybym oglądała obrazy w zupełnie różnych stylach, jeden z rozdygotanych plamek, a drugi z wyraźnie zaznaczonymi konturami. Dwie Aleksandry z innych bajek.
I chociaż szanuję tamtą dawniejszą, jej ideały, myśli, to jest tyle rzeczy, o których chciałabym jej powiedzieć. Może przestrzec, a może bardziej uspokoić, że błędy swoje i innych można wybaczyć, że do pewnych sytuacji musi dojść, żeby nastąpiły zmiany, że to cudowne, że wtedy była szczęśliwa z jakichś powodów, ale w przyszłości będzie szczęśliwa z innych.
A teraz patrzę na swoje aktualne zdjęcie. Bardzo ciekawi mnie, co pomyślę o nim za kilka lat.
1 października 2011
Baraka, z arabskiego błogosławieństwo
Filmweb wywnioskował, że Baraka jest na 94% w moim guście i nie pomylił się. Te obrazy mnie zachwyciły, przeraziły i wywołały wstręt (tutaj przykładem niech będzie dopalające się ciało nad Gangesem). Ron Fricke ukazał kulturę i przyrodę 24 krajów. Jakie to niesamowite, że to wszystko to NASZ świat. Wspólny, chociaż tak bardzo różnorodny. Może to banalnie brzmi. Ale czy na co dzień zastanawiamy się nad tym, że my wszyscy jesteśmy ludźmi z takimi samymi prawami, że nasze zwyczaje i wierzenia są tak samo ważne? Nawet psychologia najczęściej zamyka się w obrębie kultury zachodu, o psychice ludzi innych kultur nie umiemy zbyt wiele powiedzieć. To film o tym, jak bardzo zmieniliśmy ziemię, jaki wpływ wywarliśmy sami na siebie i jak piękny jest świat, którego jeszcze człowiek nie zniszczył (majestatyczne góry na początku). I dobrze, że nie pada tam ani jedno słowo. Po prostu wow.
Subskrybuj:
Posty (Atom)