Kasiu, jestem tu nowa od niedawna piszę blog, że "Schizofrenia zabrała mi Syna". NIE KOMBINUJ Z TYM ODSTAWIENIEM LEKÓW - TO BĘDZIE PORAŻKA! MÓJ SYN I JEGO ZNAJOMI TEZ TAK PRÓBOWALI. Co najwyżej zmień lekarza żeby sprawdzić jak on ustawia Ci leki(może zmieni?)IDZIE WIOSNA, po Ci problemy. Wiem, że człowiek szuka i próbuje wszystkiego. MY TO PRZERABIALIŚMY. Jeśli będziesz miała ochotę wejdź na moją stronę:www.schizofreniamojegosyna.blogspot.com Pozdrawiam Cię, Clara
Pani Katarzyna: A co Ci dolega? Obniżenie nastroju? Wiosna dobrze działa, ale jeśli to coś poważnego, polecam nie zwlekać z wizytą u lekarza.
Clara Fabio: Rozumiem, że jeśli chodzi o schizofrenię, leki są niezbędne, jednak nie wszystkie dolegliwości psychiczne są aż tak poważne, a wychodzenie z nich nie musi być porażką. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
Czara: tak, najpierw brałam tabletki rzadziej, potem jeszcze rzadziej, wiem, że nie wolno ich nagle odstawiać. A Ty masz doświadczenie z lekami?
Olu, mam takie, że po pierwszym odstawieniu spędziłam dwa tygodnie z ogromnymi bólami głowy. Dobrze zatem jeśli nie jesteś tak lekkomyślna jak ja. Poza tym, tak a propos kolejnej notki, wydaje mi się, że leczenie depresji jest procesem bardzo długim i stwierdzenie "w ciągu dwóch lat miała nawroty" trochę mnie zaskoczyło. Myślę, że ona może miała raczej zaostrzenie lub złagodznie stanu depresyjnego, trudno się z tego paskudztwa wyleczyć w dwa lata.
Jeszcze jedno mi przyszło na myśl... Nie ma co walczyć z lękami, lepiej je oswoić i się do nich przyzwyczaić. A nawet... polubić? Paradoksalnie najlepsza na nie broń i energii tak nie marnuje!
Czaro, niezwykłe jest dla mnie to, że Autorka pisała książkę o tym jak się wydobyć z depresji, podczas gdy przeżywała nawroty (tzn. nie w tym samym czasie, ale że nie straciła motywacji do pisania). Jeśli chodzi o złagodzenia i zaostrzenia – w depresji nawracającej jest możliwa remisja, a nawet stan podwyższonego nastroju. Natomiast, jeśli ktoś przeszedł epizod depresji, może już nigdy nie zachorować.
Co do metody oswajania lęków – tak, czytałam o tym już dawno. Gdyby pomogła, leki i terapia nie byłyby potrzebne…
Może to była autoterapeutyczna książka zatem? :) Nie pisałam o oswajaniu lęków, nie jestem terapeutą i staram się nie czytać o tym wszystkim za dużo. Miałam na myśli raczej gotowość na lęki i ich akceptację, zamiast walki z nimi. Ale to jest coś co się osiąga, według mnie, po latach dojrzewania do takiego stanu i raczej nie zamiast terapii, ale w jej ramach.
Trzymam kciuki! Leki pewnie przejdą dalej na mnie, bo nie jest ostatnio najlepiej :/ Chociaż liczę, że wiosna pomoże.
OdpowiedzUsuńKasiu, jestem tu nowa od niedawna piszę blog, że "Schizofrenia zabrała mi Syna". NIE KOMBINUJ Z TYM ODSTAWIENIEM LEKÓW - TO BĘDZIE PORAŻKA! MÓJ SYN I JEGO ZNAJOMI TEZ TAK PRÓBOWALI. Co najwyżej zmień lekarza żeby sprawdzić jak on ustawia Ci leki(może zmieni?)IDZIE WIOSNA, po Ci problemy. Wiem, że człowiek szuka i próbuje wszystkiego. MY TO PRZERABIALIŚMY. Jeśli będziesz miała ochotę wejdź na moją stronę:www.schizofreniamojegosyna.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię, Clara
Tylko powoli, nie nerwowo :) Od nagłości odstawienia głowa boli boleśnie.
OdpowiedzUsuńPani Katarzyna: A co Ci dolega? Obniżenie nastroju? Wiosna dobrze działa, ale jeśli to coś poważnego, polecam nie zwlekać z wizytą u lekarza.
OdpowiedzUsuńClara Fabio: Rozumiem, że jeśli chodzi o schizofrenię, leki są niezbędne, jednak nie wszystkie dolegliwości psychiczne są aż tak poważne, a wychodzenie z nich nie musi być porażką. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
Czara: tak, najpierw brałam tabletki rzadziej, potem jeszcze rzadziej, wiem, że nie wolno ich nagle odstawiać. A Ty masz doświadczenie z lekami?
Olu, mam takie, że po pierwszym odstawieniu spędziłam dwa tygodnie z ogromnymi bólami głowy. Dobrze zatem jeśli nie jesteś tak lekkomyślna jak ja. Poza tym, tak a propos kolejnej notki, wydaje mi się, że leczenie depresji jest procesem bardzo długim i stwierdzenie "w ciągu dwóch lat miała nawroty" trochę mnie zaskoczyło. Myślę, że ona może miała raczej zaostrzenie lub złagodznie stanu depresyjnego, trudno się z tego paskudztwa wyleczyć w dwa lata.
OdpowiedzUsuńJeszcze jedno mi przyszło na myśl... Nie ma co walczyć z lękami, lepiej je oswoić i się do nich przyzwyczaić. A nawet... polubić? Paradoksalnie najlepsza na nie broń i energii tak nie marnuje!
OdpowiedzUsuńCzaro, niezwykłe jest dla mnie to, że Autorka pisała książkę o tym jak się wydobyć z depresji, podczas gdy przeżywała nawroty (tzn. nie w tym samym czasie, ale że nie straciła motywacji do pisania). Jeśli chodzi o złagodzenia i zaostrzenia – w depresji nawracającej jest możliwa remisja, a nawet stan podwyższonego nastroju. Natomiast, jeśli ktoś przeszedł epizod depresji, może już nigdy nie zachorować.
OdpowiedzUsuńCo do metody oswajania lęków – tak, czytałam o tym już dawno. Gdyby pomogła, leki i terapia nie byłyby potrzebne…
Może to była autoterapeutyczna książka zatem? :) Nie pisałam o oswajaniu lęków, nie jestem terapeutą i staram się nie czytać o tym wszystkim za dużo. Miałam na myśli raczej gotowość na lęki i ich akceptację, zamiast walki z nimi. Ale to jest coś co się osiąga, według mnie, po latach dojrzewania do takiego stanu i raczej nie zamiast terapii, ale w jej ramach.
OdpowiedzUsuńOwszem, pisałaś („Nie ma co walczyć z lękami, lepiej je oswoić i się do nich przyzwyczaić. A nawet... polubić?”).
OdpowiedzUsuńLęki są jak gorąca kawa, którą się człowiek czasem niechcący oblewa. Weź zaakceptuj i bądź gotowa na gorącą kawę na swoich udach…
Tak, wierzę, że terapia może pomóc, jestem jej gorącą zwolenniczką, ale chodzi tam o całe życie, którego lęki są efektem ubocznym.