6 grudnia 2009

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki "Piosenka o zależnościach i uzależnieniach"

Po walce z Frommem, jego utopijnymi wizjami i laniem wody (w książce, która porusza poniekąd ciekawy dla mnie temat – Ucieczce od wolności), przyszedł czas na coś lżejszego. Wzięłam do ręki Piosenkę o zależnościach i uzależnieniach Dyckiego. Przeczytałam ją naraz, bo ciekawiło mnie co będzie dalej - jeden wiersz ma tam kontynuację w drugim. Powtórzenia są być może po to, żeby spojrzeć na sytuację z więcej niż jednej strony. To pomysłowe, podobało mi się.

Jednak mam ambiwalentne uczucia. Z jednej strony są wiersze, które zastanowiły mnie i poruszyły. Pisze w nich o swojej matce i troskliwej opiece nad nią, bo była osobą chorą. Pisze też o Bogu, codzienności, homoseksualizmie. Z drugiej strony czasem przemawia w sposób dosyć brutalny, jest - jak zauważono - poetą ulicy. Nie, nie gorszy mnie to, ale „to już było”. Brudna poezja jest wszędzie. Wystarczy wejść na nieszufladę i poczytać wypisywane tam okrucieństwa :P

Czegoś mi brakowało w jego poezji. Co nie znaczy, że przeczytałam ją bez przyjemności. Lubię kręcić nosem, ale przyznaję - chwilami sprawiał, że czułam się metafizycznie, jakby zwierzał mi się wrażliwy człowiek, jakbym czytała intymny list z butelki. Poza tym oczy mi błyszczą, gdy pomyślę, że szersze grono czytelników – choćby dla przyzwoitości, że Nike – zajrzy do poezji :D

Aż wstyd, że nie tknęłam Chirurgicznej precyzji Barańczaka i Zachodu słońca w Milanówku Rymkiewicza. Nadrobię!

A teraz się pochwalę. Wygrałam konkurs u snoopy’ego, którego czytam już od jakiegoś czasu i dzisiaj Matka Joanna od Aniołów Iwaszkiewicza jest już u mnie. Niech i do Was przybędzie facet z brodą. No chyba, że byliście niegrzeczni :P

11 komentarzy:

  1. Przyznam się, że zachęciłaś mnie, żeby sięgnąć po tego autora. Moim zdaniem "brud" w poezji ma sens, jeśli, jak zauważyłaś jest nowością i szokuje, lub jeśli jest czymś więcej niż prostym zabiegiem stylistycznym.
    A w ogóle to chyba komentuję po raz pierwszy więc pozdrawiam serdecznie przy okazji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. czara, witaj :)
    Powiem Ci w sekrecie, że mam od zawsze pociąg do turpizmu. Na ustnej maturze z polskiego opowiadałam o erotyce m.in. w Padlinie Baudelaire'a (panie w komisji nie były zachwycone :D). Staram się jednak z tym trochę walczyć i odróżniać, kiedy ten brud jest potrzebny, a kiedy niekoniecznie.

    Nie wiem, jakie wiersze lubisz, ale warto Dyckiego "spróbować" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja do kupna tegoż Dyckiego przymierzałem się chyba z dwa razy. Za każdym razem czając się w księgarni czytałem sobie po kilka wierszy, ale jakoś mnie nie rusza ten Dycki. Natomiast "Chirurgiczną precyzję" niedawno udało mi się kupić na allegro. Barańczak mistrz ;)
    A z tegorocznych to "Dni i noce" Sommera czytałaś?

    OdpowiedzUsuń
  4. O, a mi się udało niedawno wypożyczyć Chirurgiczną precyzję ;) Dni i nocy nie czytałam. Warto?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem właśnie. Temu pytam ;). W żadnej księgarni nie widziałem, trzeba by w jakiejś internetowej kupić. Ale w "Czytelni" na TVP Kultura i w "Polityce" się zachwycali.

    OdpowiedzUsuń
  6. Acz Sommer wydaje się być ciekawym poetą. Czytałem jeno kilka kawałków, a teraz katuję zebrany przez niego i tłumaczony zbiór wierszy Allena Ginsberga. We wspomnianej "Polityce" jego tegoroczny tomik trafił na trzecie miejsce listy książek roku. Choć z tym gustem "Polityki" to różnie bywa ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem zielona w tym temacie, ale tłumaczeniom wierszy średnio ufam, bo one czasem strasznie zniekształcają i wychodzi coś innego niż było na początku :P Katujesz, to znaczy, że niefajny?

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiadomo, że tłumaczenie poezji daje duże pole do interpretacji samym tłumaczom.
    Co do Ginsberga to chyba użyłem złego słowa;). Allen jest fajny, bardzo fajny. Uwielbiam pisarzy beat generation i w ogóle amerykańskich poetów!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pokażesz mi jakiś ciekawy utwór tego Ginsberga? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. W śmierci, nie sposób dotknąć tego co najbliżej

    Wiemy o śmierci wszystko
    co tylko można wiedzieć bo
    wszyscy doświadczyliśmy
    stanu przed narodzeniem.
    Życie to jakby przejście od
    jednych drzwi do drugich w ciemność.
    Jedne i drugie są takie same i
    naprawdę wieczne, i może da
    się powiedzieć że spotykamy się
    w ciemności. Istotę czasu
    wyjaśnia to spotkanie
    wiecznych końców.

    To niesłychane uprzytomnić sobie
    że myśl i osobowość
    zostają utrwalone w czasie
    po przejściu człowieka do
    wieczności. A jedna chwila
    to cały Czas jeśli popatrzeć
    na to z grobu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zastanawiające... Niby straszna ta ciemność, a jednak ciepła jak matczyne łono:) Dzięki:)

    OdpowiedzUsuń