Nieopodal odpoczywali nasi włoscy sąsiedzi, którzy poprosili po polsku, żeby zrobić im ładne foto.
A to już Stare Miasto i sympatyczni torunianie:
Duży Mikołaj.
I mały Mikołaj.
Flisak grający na skrzypcach, który wg legendy uchronił miasto od plagi żab.
Jeśli pocałujesz wszystkie żaby otaczające Flisaka, będziesz mieć bogatego męża - głosi kolejna legenda. Ale żaby upodobał sobie kto inny.
Pomnik psa Filusia, stworzonego przez rysownika Zbigniewa Lengrena.
Toruński osiołek. Na jego drewnianym pierwowzorze z XVII wieku sadzano tych, którzy czymś podpadli. Dzisiaj lubią go wszystkie dzieci.
A to nie wiem co, ale fajne, prawda? :D
I na koniec przodek Oli, mędrzec z ruin zamku krzyżackiego :D, w którym straszą różne mumie i wampiry (J. mało nie dostała zawału, chociaż twierdziła na początku, że się wcale nie boi).
Obserwując torunian czułam, że mają mentalność podobną do lublinian. A może mi się wydawało.
Dzięki J. nie zgubiłyśmy się w Toruniu ani razu.
W Bydgoszczy natomiast podobały mi się spichrze i rzeźba Przechodzącego przez rzekę, wisząca nad Brdą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz