14 października 2013

Ciemność

Kiedyś moje lęki dotyczyły opętania przez diabła i ciemności. Z opętaniem mi przeszło, przemieliłam temat tego, że chciałam być idealna, dobra, nie pozwalałam sobie na złość wobec najbliższych itd.

Z ciemnością mi pozostało.

Najbardziej przeraża mnie natura. Jak oglądam sztorm albo huragan i ciemne niebo, czuję wielki niepokój. Wprawdzie morza w Krakowie brak, trąby powietrzne też się raczej nie zdarzają, ale wystarczy, że spojrzę na jakiś filmik albo zdjęcia. Czasem specjalnie włączę sobie dokument, żeby się pobać.

Miałam dzisiaj ciekawy sen. Śniły mi się nagłe zmiany pogody, było słońce, a potem niebo robiło się momentalnie czarne, jak w nocy, ale nie pokrywały go chmury, tylko skały. Skalista fala posuwała się bardzo szybko i ze słonecznego dnia robiła się kamienna noc. I do tego burza. Taka wielka, że wybijała okna. Takie zmiany następowały po sobie kilka razy. Jedna z tych burz sprawiła, że coś się stało mojemu promotorowi pracy magisterskiej i nie mógł być na mojej obronie. Może to lęk przed pierwszym spotkaniem z promotorką pracy licencjackiej? :-) Może przed tym, że nie zaakceptuje tematu? Chcę pisać o drzewie kosmicznym w kontekście współczesnego filmu, tzn. szukać w kinematografii elementów dawnych wierzeń dotyczących drzew, które łączyły nasz świat z zaświatami. Jak ja to nazywam – szukać etnologii w nowoczesności. Ciekawe, czy się uda.

A propos kosmosu, byłam na filmie „Grawitacja”. Przerażający, bardzo ciekawy. I byłam pierwszy raz na 3D, rzeczywiście wzmocniło doznania.

Odwiedziłam też splastynowane ciała na wystawie The Human Body. Owszem, robiły wrażenie. Niektóre części ciała wyglądały jak stworzenia z morskich głębin. Zaciekawiła mnie małość nerek i mózgu, obejrzałam raki różnych narządów. Przy układzie nerwowym zatęskniłam za neuropsychologią. Pomyślałam sobie, że wykorzystanie ciał do wystaw czy badań to takie życie po życiu. Zmniejszyło to na chwilę mój lęk przed śmiercią (w końcu w trumnie też jest ciemno). Może by tak oddać się studentom medycyny? Śmialiby się oglądając mnie w częściach, a potem stwierdzili z powagą, że tak nie można i z pełnym profesjonalizmem opisywaliby żyły, tętnice, zdrowe i chore tkanki, zużytą wątrobę. Zastanowię się nad tym. Na razie zmykam na antropologię podróży :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz