6 maja 2012

Majówka w Komańczy

W Komańczy poczułam, że żyję. Wystawiając buzię do słońca na tarasie widokowym i zjadając herbatniki maczane w rozpuszczonej tabliczce czekolady, myślałam sobie, jak cudownie jest porzucić na chwilę wszystkie obowiązki. Dekolt piecze, nogi bolą, ale było warto. Kontakt z naturą musi przecież dawać trochę oczyszczającego cierpienia;-). W naszym domu spało mi się bardzo dobrze. Oto widok z okna.
Wieczorami zaś fałszowałam do melodii granych przez Magdę. Kiedy już się naśpiewałyśmy i wyspałyśmy, poszłyśmy obejrzeć okolicę. Tablica była niepokojąca.
Ale jedynym dzikim zwierzęciem, jakie spotkałyśmy, była salamandra.
W Komańczy znajduje się cmentarz wojenny, bez nagrobków, z jednym tylko krzyżem.
oraz Klasztor Sióstr Nazaretanek, które zachęcają do skromnego życia.
Jest też odbudowana cerkiew z ładnym dachem.
Obok niej był nagrobek Joanny. Zaciekawiło mnie, kim była, dlaczego umarła tak młodo i jak bardzo była kochana, skoro wyryto w pomniku takie epitafium.
Główna wyprawa to trasa nad Jeziorka Duszatyńskie, które powstały poprzez osunięcie się ziemi w 1907 roku i odsłonięcie wód głębinowych.
Prełuki i Duszatyn to miejsca, gdzie diabeł mówi dobranoc, ale nawet tam udało nam się spotkać miłych ludzi (żyję w przekonaniu, że w Bieszczadach mieszkają, ale też odwiedzają je fajni ludzie i jak do tej pory mi się to potwierdza). W drodze.
Te drzewa sprawiały wrażenie, że za chwilę runą. Tabliczka radośnie oznajmia, że powrót do Komańczy zajmie nam 3,5h. Zajął mniej, uciekałyśmy przed burzą:-)
Budzenie się do życia i rozkład, i wszystko takie spokojne.
Ach, i jeszcze w drodze do Komańczy, miła pani z http://borninthe80.blogspot.com/pokazała nam rzeszowski rynek:-) Tak było pięknie. Aż szkoda wracać do nauki.

2 komentarze:

  1. Było pięknie, dziko! :) Legendy i tablice z niedźwiadkami dostarczały schizy i adrenaliny. Pan z agro... w sumie też był w porządku, pomijając jego ślinotok gdy na nas patrzył :P
    Soplica obrzydliwa jak zawsze, ale taki już jej urok. Jedyne do czego można się przyczepić to czas. Było go zdecydowanie za mało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mhmm:-) Tak dobrze mi się wędrowało z Tobą...

      Usuń