14 listopada 2011

List z przyszłości

Pewnej nocy puściłam wodze fantazji i wyobraziłam sobie, że jestem stara...

Kraków, 22.10.2054

Drogi M,

To bardzo miłe, że o mnie jeszcze pamiętasz. Minęło tyle czasu…

Po śmierci Pawła długo nie mogłam dojść do siebie, trochę mieszkałam u Julii, teraz już jest lepiej, wróciłam do swojego mieszkania i nawet przyzwyczaiłam się do samotności. Do Julii jeżdżę czasami, żeby pomagać przy Aneczce. Ania to moja 2-letnia wnuczka. Mieszkają blisko z Jackiem, ojcem Ani, na Wzgórzach Krzesławickich.

Często wracam do przeszłości. Przypominam sobie młodość, kiedy nie mogliśmy dojść do porozumienia. To dziwne, bo teraz nie spieram się już właściwie z nikim. Nawet pies sąsiadki załatwiający się pod oknem przestał mnie irytować, a zaczął bawić.

Wrażeń dostarczają mi pacjenci. Po przerwie wróciłam do pracy, przychodzą do mnie młodzi ludzie z trudnych domów, poharatani przez los. Mam dla nich jeszcze więcej czułości niż przedtem. Nie umiem zrezygnować z pracy. Chciałabym, żeby wiedzieli to, co ja już wiem. Cierpliwie czekam na ich przemiany.

„W poszukiwaniu straconego czasu” to naprawdę dobra książka. Nie czytając jej, spierałam się wcześniej, że musi być nudna, podobnie jak z filmem Lisbon Story, który uznałam za nudny, a później za cudowny. Widać przez całe życie człowiek do czegoś dorasta. A do niektórych rzeczy nie dorośnie nigdy, bo nie starczy mu czasu. To przerażające i frapujące zarazem.

Myślałam ostatnio nad moralnością tego, co robiliśmy. Może Cię zaskoczę, ale uznaję, że to było w porządku. W młodym wieku wiele rzeczy jest dobrych, które potem robią się śmieszne albo niemożliwe. Dlatego niczego nie żałuję. Przeciwnie, gdyby można było cofnąć czas, zrobiłabym to z przyjemnością jeszcze raz. Ach, jak miło by było mieć znowu taką skórę jak wtedy.

Paweł nigdy nie dowiedział się o naszym spotkaniu w lipcu 18. roku. Kochałam go wielką miłością, choć nie tak szaloną jaką dawno temu kochałam Ciebie. Zwiedziliśmy z Pawłem trochę świata, śmialiśmy się z tych samych rzeczy i rozmawialiśmy codziennie. Nie praktykował wprawdzie jako psycholog, ale potrzebę rozmawiania miał dużą, skrzywienie po studiach, zresztą jakże pożyteczne. Stałam się przy nim dojrzałą kobietą, różnica wieku robiła swoje. Był świetnym ojcem, Julia miała przy nim to wszystko, czego ja nie miałam przy swoim. Było nam cudownie. Aż do wiosny 49, kiedy dowiedzieliśmy się o jego chorobie. Co za ironia, nigdy nie palił, a umarł na raka płuc. Na szczęście nie trwało to długo.

Nie dowiedział się o nas, bo nie było po co go tym obarczać. Wspomnienie tamtego lipcowego dnia i tak długo mnie dręczyło. Ale za jakiś czas zaczęło się układać, zaszłam w ciążę i nie było powodu, żeby przerywać szczęście. Pamiętasz, obiecaliśmy sobie wtedy, że już nikogo nie skrzywdzimy i dotrzymaliśmy słowa.

Czy Małgorzata jest nadal Twoją żoną? Jak Twoje zdrowie?

Z Twojego listu nie mogłam niczego wywnioskować, był bardzo tajemniczy. I jednak dobrze, że mieszkam tutaj od 25 lat i że dotarł do mnie ten list.

Pozdrawiam ciepło,
A.

6 komentarzy:

  1. właśnie tak wyobrażasz sobie swoje życie? to gorzko-słodka wizja. mimo wszystko zakłada jedną-największą-miłość, przy której kolejna jest jedynie cieniem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Gorzko-słodka wizja, bo gorzko-słodkie jest życie. Co do miłości, to nie o to mi chodziło, że ta wcześniejsza była największa, tylko najbardziej szalona. A TAKIE szaleństwo jest dobre dla nastolatek:D

    OdpowiedzUsuń
  3. zależy, jak bardzo emocjonalnie wyczerpujące było to szaleństwo. perspektywa czasu owszem-wiele zmienia, ale zdrady męża w szczęśliwym małżeństwie, któremu nic nie brakuje, nie potrafię pojąć...chyba tylko pierwsza-większa- miłość byłaby motywacją.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szaleństwo jest zawsze emocjonalnie wyczerpujące. Czegokolwiek by nie dotyczyło. Badania wskazują, że nasza klasa rozbiła wiele małżeństw oraz że przysłowie powtarzane przez nasze babcie "stara miłość nie rdzewieje" ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Stąd ta zdrada, a nie dlatego, że moje wyimaginowane małżeństwo było nieszczęśliwe. Chcę przez to powiedzieć, że spotykanie się z dawną miłością jest zawsze ryzykiem. Czy się podejmie to ryzyko, to już indywidualna sprawa...

    OdpowiedzUsuń
  5. dość prozaiczna ta przyszłość...jak na Ciebie ;) K.

    OdpowiedzUsuń
  6. K jak Kalina? K jak Karolina? Kim jesteś K?
    Dorosłość zwykle jest prozaiczna, ale młodość może być poetycka ;D

    OdpowiedzUsuń