No i nie będzie magisterki z neuropsychologii. Uznałam, że i tak będę się dużo o niej uczyć, a że trochę interesuje mnie psychologia twórczości (głównie w patologii), więc wybrałam się do kogoś, kto jest specjalistą w tej dziedzinie. To ciekawa persona, jest emerytowanym profesorem psychologii, malarzem i poetą. Poleciła mi go starsza koleżanka. Poprosiłam, żeby został moim promotorem i zgodził się :-). Na początku października mam się do niego zgłosić i powiedzieć, w którą stronę chcę pójść. Wcześniej myślałam nad plastyczną ekspresją schizofreników, ale to trudne do zbadania, w zasadzie niewykonalne, bo pacjenci są szpikowani ogromną ilością leków i na pewno niczego nie tworzą spontanicznie. Potem myślałam o rysunkach zaburzonych dzieci. Ale może coś bardziej „mojego”? Może poezja? Przebadać lubelskich poetów, co z nimi nie tak – to by mogło być ciekawe :-). Zastanowię się jeszcze.
To gratuluję, że się udało złowić promotora. Wśród artystów większość to pojebki, więc materiału do badań Ci nie zabraknie. ;-)
OdpowiedzUsuńHehe dokładnie :-) Dzięki!
OdpowiedzUsuń