6 grudnia 2010

Gdyby Wojaczek żył…

…skończyłby dzisiaj 65 lat. Kim by był? Spokojnym staruszkiem? Zażywającym antydepresanty? Pacjentem szpitala psychiatrycznego?

Grzecznym poetą jeżdżącym na spotkania autorskie? Jakie pisałby wiersze? A może prozę? Pisanie prozy jest podobno trudniejsze niż pisanie poezji.

Czy skończyłby się jego bunt?

Czy kochałby swoją córkę? Czy znałby swoje wnuki?

Jakim byłby człowiekiem?

Jutro premiera jego jedynej powieści, nigdy wcześniej nie publikowanego Sanatorium. To już ostatnia rzecz, jaką po sobie zostawił.

3 komentarze:

  1. ... byłby pijanym, starym grafomanem, wciąż dążącym do autodestrukcji. Ciekawe, czy po tylu latach by mu się odmieniło... J.

    OdpowiedzUsuń
  2. gdybać można... tego się nigdy nie dowiemy.

    OdpowiedzUsuń
  3. J, myślę, że jego wątroba by nie wytrzymała, gdyby nie przestał pić, biorąc pod uwagę to, że pił różne dziwne rzeczy w stylu wody brzozowej :P Dążenie do autodestrukcji przez całe życie, aż do starości też wydaje się dosyć nieprawdopodobne. Gdyby chciał żyć, musiałby wydorośleć, jak przeciętny facet, gdzieś koło 40-stki ;)

    OdpowiedzUsuń