W Wałczu było bardzo sympatycznie. Spacerowałam brzegiem jezior, obejrzałam Centralny Ośrodek Sportu (specjalizuje się w kajakarstwie), przystań w Nakielnie, stare cmentarze, zwiedziłam poniemiecki bunkier i zastanawiałam się, jak żołnierze mogli wytrzymywać w takich klaustrofobicznych pomieszczeniach przez długi czas. Byłam też na Czarodziejskiej Górce, to takie miejsce, gdzie samochody wjeżdżają bez silnika, butelka toczy się pod górę itd. Podobno jest to złudzenie optyczne. No i spędziłam godziny na rozmowach z ciotką i wujkiem :-)
Wybrałam się też na jednodniową wycieczkę do Kołobrzegu, bo bardzo chciałam zobaczyć morze i zrobiłam kilka zdjęć.
Turyści
Mewa i niebieskie morze
Mewa i zielone morze
Ratownik wyciera się po akcji :-)
Ta dziewczynka przypomina mi Lolitę Nabokova. Nadawałaby się do polskiej wersji filmu.
Sanie na kołobrzeskim niebie
A to już wałeckie jezioro Raduń
I brzydkie kaczątko. Lubię te ptaki. I lubię tą bajkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz