29 czerwca 2010

Jolanta Stefko „Omnis moriar”

Wiersze są melodyjne, co bardzo lubię, ale przerzucanie słów do kolejnych wersów (tzw. czytanie z czkawką) uważam za nieuzasadnione.

Stefko napisała je, kiedy miała 24, 25 lat. Tematykę tomiku objaśnia w taki sposób:



Czytając te smutne teksty, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że są rozpaczliwym poszukiwaniem sensu (pomimo tego, co w zakończeniu pisze autorka). Czułam się tak, jakby chciała mi przekazać coś odwrotnego. Nihilizm, smutek prowadzi przecież do samobójstwa, w najlepszym razie do depresji, a poetka wciąż żyje i pisze. :-)

Przemknęło mi też przez myśl, że być może trochę później przechodziła etap buntu (tomik o śmierci jako zapis przeżyć młodej osoby z głową wypełnioną chaosem). Albo jeszcze inaczej – że chciała zrobić nam przysługę, pokazać „mam gorzej”, żebyśmy pomyśleli „no tak, to u nas nie jest jeszcze tak źle”.

Ale to są „przemyślenia po”. W trakcie czytania spotykamy się bowiem z zaprzeczeniem wszelkiej radości i atakiem na ludzi udających, że są szczęśliwi. Wydaje się, że poetka przegrała życie albo jest na nie zbyt wrażliwa. Fałsz i bezmyślność ludzi wokół, dotyka ją i sprawia ogromny ból.

A nawet jeśli zdarzy jej się zapalić w czytelniku płomyczek nadziei, to zaraz składa usta, by go sadystycznie zdmuchnąć. Co ciekawe, czytelnik czeka na to zdmuchnięcie. Wie przecież, że zawsze w życiu znajdzie się coś, co nam nie odpowiada, na co możemy narzekać. To takie zaklinanie rzeczywistości, żeby nie zapeszyć. Dlatego chwilami jej wiersze sprawiają wrażenie wiarygodnych, pisanych przez osobę, która tej rzeczywistości nie ubarwia. Ponadto jej ambiwalentny stosunek do Boga wydaje się prawdziwszy niż fanatyzm albo ateizm.

W dłuższej perspektywie śmiertelne utwory zaczynają męczyć. Nie są zresztą wielką poezją. Nie zachwycają, raczej zastanawiają.

A tutaj próbka:


Wiosna; lato; wczorajsze

dla prof. A.F.


Mam coraz więcej czasu długo trwające noce
długo trwające dni jasne i ciemniejsze
słońce. Coraz bardziej wydaje mi się, że
Wiem po co to
Wszystko.
Dzisiaj rano jak zwykle na
parapecie były kryształki lodu kwiatki
Kwitną teraz lodem. Czuły jest świat.
Strzepuję z rękawa grudkę snu
Zamazany na niebie ślad
Czyjejś nieobecności? Coraz bardziej wydaje
Mi się że wiem po co
to wszystko.
„Kiedy jeszcze wczoraj jutro zdawało się
Obietnicą” która zostanie spełniona:
Musisz żyć.
Musisz umrzeć.
Musisz wiele (stracić, by) dziękować
-- Za nic.
Lekki i ciepły wiatr niesamowicie przezroczyste światło jak
zaciśnięta pięść uderzająca w twarz, ogłuszenie, otępienie, czego
Więcej można chcieć. Czuła jest śmierć.

23 V 1996


***

Twój sen trwały jak
Katedra zbudowana z kryształu i
Pragnienia. Dopóki wierzysz
Nie zbudzisz się.
Dopóki boli cię pustka
Której masz tak dużo w sobie: wierzysz.

15 VII 1996


Wzeszło słońce

dla Michała


Bardzo wcześnie rano z
Pokoju jeszcze nie wyciekły

Sny: otwieram okno i
Patrzę na świat umyty światłem ---

9 VIII 1995


45 liter


To dlatego Bóg
Stworzył śmierć
-- Żeby nie było
aż tak
źle.


Warto jeszcze wspomnieć, że za Omnis moriar w październiku 2008 roku poetka otrzymała Nagrodę Krakowskiej Książki Miesiąca, a dwa lata wcześniej Nagrodę Kościelskich za całokształt twórczości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz