3 maja 2017

Spotkanie

To było spotkanie z gatunku niemożliwych. Mój ojciec, zdetronizowany tyran-samotnik i moja dziewczyna, która znała go głównie ze smutnych opowieści na temat dzieciństwa. To nie miało prawa się udać. A jednak.

Zabrałam już kiedyś J. do Dęblina, ale odbywało się to w atmosferze thrillera, ukrywałyśmy się u Michała przed moim ojcem, który nie wiedział o naszym związku. Matka straszyła mnie jeszcze wtedy, że ojciec, dowiedziawszy się prawdy, dostanie zawału i mnie wydziedziczy. A ja byłam coraz bardziej zła za to, że przed nim - człowiekiem, który mnie skrzywdził - nawet teraz muszę się chować i udawać kogoś innego.

Powiedziałam ojcu i nie było tak źle. Jednak spotkanie wydawało się niemożliwe. Zapraszałam go wielokrotnie, żeby zobaczył nasze mieszkanie, w kupnie którego pomagał, ale za każdym razem miał wymówkę. Dopiero ślub Agnieszki sprawił, że ich spotkanie znowu zaczęło być realne. Ojciec robił wszystko, żeby do niego nie doszło, wymyślił sobie remont, wynajął ekipę remontową akurat w okolicy ślubu, ale nie poddawałam się. Miałam przeczucie, że muszę to zrobić. Muszę połączyć te dwie historie, spotkać ze sobą te dwie ważne osoby, żeby przestać przerzucać na J. dawne uczucia.

To bardzo dziwne, gdy spotykają się osoby z dwóch światów, z dwóch czasów, z dwóch Ol. Z jednej Oli w dwóch tak różnych momentach. Tamto i to jest moje. To ciągle ja, ale już inna. Odetchnęłam z ulgą.

1 komentarz:

  1. Ta sytuacja w ogóle wydaje się końcem i początkiem. Spotkaniem dzieciństwa, młodości i dojrzałości. Miasto dzieciństwa i dorastania, przyjaciółka z lat mlodzienczych biorąca slub- jakze dojrzały. Początek nowej drogi dla Niej, jak i dla Was. Ag.

    OdpowiedzUsuń