Mam problem z tą książką, może dlatego, że miałam wobec niej bardzo duże oczekiwania. Wydawałoby się, że psychiatria i neurolog, który przeżył Auschwitz i inne obozy koncentracyjne, może najwięcej powiedzieć na temat tamtego koszmaru. Jednak, z całym szacunkiem do przeżyć Frankla, nie do końca mu uwierzyłam.
Pomimo, że Frankl określał szansę na przeżycie w obozie jako jeden do dwudziestu ośmiu, pomimo tego, że świetnie opisuje fazy przystosowania do obozowej rzeczywistości (albo nierzeczywistości) - szok, apatię, a później adaptację do życia po traumie, to jednak mówi wprost, że poddanie się i w konsekwencji śmierć, jest wyborem skazanego. Skazany może być świnią albo świętym, i od niego zależy kim będzie. On sam, dzięki niezwykłej sile ducha, wytrzymał te kilka lat strasznych doświadczeń i dlatego wie, że jest to możliwe.
Logoterapia, którą później stosował wobec pacjentów, polega na pomocy w znalezieniu sensu życia osobie, która cierpi. Sens można według niego odnaleźć w twórczej pracy, w relacji z innymi ludźmi albo też, jeśli cierpienie jest nieuniknione, to właśnie w nim. Dlatego odnalezienie/uświadomienie sobie sensu życia pomagało także przetrwać ludziom w obozach koncentracyjnych. Jeśli ktoś go nie dostrzegał, jego życie wewnętrzne stawało się prymitywne i skazywało go na zagładę.
Jednocześnie, jako psychoterapeuta egzystencjalny, Frankl mówi, by nie oceniać drugiego człowieka i jego wyborów.
Zastanawiam się, czy inne osoby, które przeżyły obóz (a posuwały się tam do różnych strasznych rzeczy), nie poczuły się ocenione wypowiedzią profesora. A co na to rodziny tych, którzy zginęli? Czy nie było tak, że oni po prostu byli słabsi, bardziej schorowani, mieli mniej szczęścia? Ile osób zginęło, mimo tego, że przed wojną widziały one w swoim życiu wielki sens, realizowały się, kochały i cierpiały z godnością?
Wobec tego, mam mieszane uczucia wobec tak przedstawionej psychoterapii egzystencjalnej. Ale z samą istotą tego nurtu - poszukiwaniem sensu w tym, co robimy każdego dnia - się zgadzam, więc chętnie dowiem się więcej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz