Szukałam
odpowiedniego bukietu. Wybrałam żółto-pomarańczowo-czerwony, ze słonecznikiem,
różami i goździkami. Ciepłe kolory pasowały do moich dzisiejszych uczuć wobec niej.
Słuchała
mnie od 3 stycznia 2011 roku do dzisiaj. Nie umiałam podziękować w wyjątkowy sposób. Próbowałam,
ale brakowało słów.
Nie,
nie uważam się za wyleczoną :) Uważam się za bardziej odważną niż kiedyś. Chcę
dalej nad sobą pracować i być dobrym psychologiem.
A
propos, psychologiem zostałam dwa dni temu. Praca została doceniona, opłacało
się włożyć w nią całe serce. Profesor powiedział, że fragmenty nadają się do
publikacji i nawet jeśli to były tylko słowa, to było mi bardzo miło. Na PIPie
unosił się duch Wojaczka, a moja obrona przypominała dyskusję o nim.
Opowiedziałam
jej o tym, ucieszyła się.
Anna.
Dwa błękitne jeziora patrzące na mnie co tydzień prawie od trzech lat. Tego
słonecznika nie wybrałam przypadkowo. Może to głupie, ale pomyślałam sobie, że
nauczyła mnie widzieć słońce, nawet takie małe.
I
to pozwala mi nie zwariować, myśląc o czekającej mnie za kilka dni przeprowadzce
do obcego miasta, gdzie nie mam żadnych znajomych.
Już jej nie zobaczę, z problemami będę musiała radzić sobie sama. Będzie ciężko, ale dam radę. Dam radę?
Dasz radę. K.
OdpowiedzUsuńDzięki, Karolajn. Będę się starać.
OdpowiedzUsuń