Kiedy tylko wjechałam do Pragi, poczułam się jak w domu. Nie rozumiem dlaczego. Była piękna i stara. Ale to nie wystarczy. Czesi z tym swoim figlarnym językiem - sympatyczni i otwarci. Ale to też nie wystarczy. Była w niej jakaś swojskość. Był w niej jakiś smutek i pocieszenie zarazem. Bardziej polska niż Gdańsk. Praga jest jak babcia, schorowana i zniedołężniała, która bierze czule swoje wnuki na kolana i opowiada długo, długo…
Zegar sześćset drugi rok patrzy jak ludzie pojawiają się i znikają.
Nowy Cmentarz Żydowski (ten na którym leży Kafka)
Na pewno tam wrócę. Agniesia na Moście Karola
Pan na Moście Karola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz