5 maja 2010

Wkurwiona Kaliope. Marta Podgórnik „Opium i lament”

Zaglądam czasem na nieszufladę, żeby zobaczyć, jak się teraz pisze (to znaczy jak piszą dzisiaj amatorzy). Na tym portalu gościli też znani poeci i twórczość przynajmniej części z nich chciałabym poznać. Jedną z takich poetek jest Marta Podgórnik, rocznik 79 – laureatka konkursu Bierezina w 1996r. i nominowana do Paszportu Polityki w 2001r. Tomik Próby negocjacji z 1996 i Paradiso z 2001 zostały w 2005 wydane razem i zatytułowane Opium i lament. Do tego ostatniego postanowiłam zajrzeć.

Zacznę od Prób negocjacji. Nazwałabym je poezją agresywną. Młoda poetka (w chwili wydania tego tomiku miała 17 lat) buntuje się przeciwko własnym słabościom („jak ma się kurwa / motywację, to się wszystko zniesie. ja nie / mam kurwa motywacji”). Z drugiej strony wpada w szpony hedonizmu: „leżę tu i co chwila sięgam między uda. / można od tego oszaleć”. :-)

Podgórnik pisze o problemach dorastania - o wrogości świata (ludzie jako hieny):

hieny odeszły, tak jak przypuszczałeś – wszystkie
naraz niczym wody płodowe, w najmniej oczekiwanym
momencie
(hieny)

o poszukiwaniu tożsamości – próby samobójcze, cięcie żyletką:

wiem, że to oddział niedoszłych młodych
samobójców, z których tylko paru naprawdę
chciało umrzeć, nie odróżniam ich jednak
od reszty.
(oddział)

przy wejściu sprawdzali nadgarstki, więc
rany pochowały się cieknąc do wewnątrz
(straże)

o poszukiwaniu kobiecości – w sacrum bulimicznym padają słowa: „palec w gardle bulimiczki ma moc bliską / stwórcy”.

i seksualności:

ściółka (sylwia)


zrobiłam się tak mała, że weszłam w mech, jak
kobieta w kobietę, dusząc się własnym zapachem.
byłyśmy dla siebie delikatne.

zastanawiałam się, jeśli to dłużej potrwa, która
którą przeciągnie, jak sprute oczko swetra, na swoją
stronę, im szybciej.

to był tylko sen michael stipe śpiewa magnetofon
zwalnia, widzę zielone niebo i zmarszczki kory, leżę
w mchu i jestem mchem.

mokry ślad buta na wysokości mostka.

To oczywiście tylko mały wycinek Prób, ale temat buntu i kryzysu najbardziej mnie zainteresował.

Tomik Paradiso otwiera wiersz, który opowiada o strachu przed cielęcą miłością:

lipiec

wyratuj mnie z powodzi tandetnych poruszeń
zbyt łatwo wpadających w ucho lejmotiwem, bo
rzucona z nagła na głęboką wodę
utonę z brzytwą w zębach ciągnąc świat za nogę

(za sobą); usta-usta, gdy wreszcie je zamknę
nie nabiorę w nie wody, tymczasem to lipiec
jakże (okrutnie) piękny, nikt nie myśli nawet
mącić palcem na wodzie kreślonych rozpisek.

pierwsza wypłucze z mola zdradzieckich kochanków
ty przyjdziesz z drugą falą, jak słowa pod wiatr:

jestem mokra z miłości i dopóki kocham
żadnych wierszy o powodzi na południu kraju.

Potem trochę rymowania, ale ogólnie poza próbami szokowania – bełkot i nuda. Ależ mnie wymęczyła ta pani.

Po przeczytaniu jej wierszy, miałam taką myśl, że jeśli Marta złamałaby serce facetowi, to pewnie zaśpiewałby jej tak:

8 komentarzy:

  1. "bełkot i nuda"
    czyli 3/4 współczesnej poezji :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, ale nie tracę nadziei. Wierzę, że moda na bełkot, tak jak każda inna moda, kiedyś się skończy :D. No i wciąż szukam czegoś fajnego, ostatnio wypożyczyłam Pasewicza i Podsiadłę, więc zobaczymy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zobacz Sosnowskiego. Moje ostatnie wielkie odkrycie! Po prostu miazga!
    Ogólnie trzymałem się twardo, że poezji współczesnej nie lubię, ale trzeba odsiać - za przeproszeniem - gówno i dostrzeżemy perełki: Sosnowskiego, Gutorowa, Suskę, Bonowicza, Podsiadłę właśnie, Stefko i jeszcze może kilkunastu innych. Takie to już czasy. Dziś każdy może wydać sobie tomik poezji, jeśli go na to stać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś przeczytałam kilka wierszy Sosnowskiego i byłam na nie. Ale Twoje słowa są dla mnie motywacją, żeby spróbować jeszcze raz, w końcu to sławny poeta. Gutorowa mam jeden tomik (X), a w tym tomiku jest jeden wiersz, który zwrócił moją uwagę. Jeśli chodzi o Suskę, Bonowicza i Stefko nie czytałam nic, a tego ostatniego nazwiska nawet nie znałam, więc dzięki za nowe pomysły ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Suska raz był u mnie na blogu, Bonowicz łatwo w necie znajdziesz, natomiast Stefko to taka bardzo smutna pani. Naprawdę bardzo bardzo smutna (aż dziw, że nie dają zestawu żyletek wraz z jej tomikami).

    OdpowiedzUsuń
  6. A tak, rzeczywiście, Suska jest u Ciebie, ale musiałabym poczytać coś więcej, najlepiej cały tomik.
    Bardzo bardzo smutna... Brzmi interesująco. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To albo skombinuj sobie ten zbiór "Czysta ziemia", a jeśli z tomików to polecam szczególnie "Całą w piachu" - wiersze, które Suska wymyślał opiekując się swoją córeczką, bawiącą się w piaskownicy. Ujmujące, choć to o śmierci. Stefko mam gdzieś w papierach, bo dostałem kilka wydrukowanych kawałków od koleżanki. Może znajdę. Póki co: http://www.dwutygodnik.com/artykul/358-wiersze.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Wypożyczę sobie Czystą ziemię i Omnis moriar ;)
    Pesymizm pani Jolanty jest pociągający :D

    OdpowiedzUsuń