16 lutego 2010

Pierwszy raz z Hrabalem


Jest to opowieść o pewnym mieszkańcu Pragi, który pracuje trzydzieści pięć lat przy hydraulicznej prasie i wiele książek ratuje od zniszczenia, znosząc je do swojego domu. Ma ich w domu dwie tony, są w każdym pomieszczeniu. Hantia to człowiek samotny, pochłonięty pasją. Pasją tak wielką, że wypełnia całe jego życie i nadaje mu sens. Nieco zgorzkniały, oceniający z dystansem dawne wydarzenia. Niby obojętny, ale wrażliwy i mądry. Piwnica, w której pracuje, wypełniona po sam sufit stertą starego papieru i książek, jest jego miejscem na ziemi. W refleksje nad odkrywaniem lektur, wplecione są historie z jego życia i komentarze dotyczące rzeczywistości. Opisy są szczere i dosadne, Hrabal zdaje się czerpać przyjemność z łamania tabu, ukazując z humorem ludzkie słabości. Naturalizm tej książki przypadł mi do gustu. Jest ona spowiedzią człowieka doznającego porażki, który nie żałuje swojego poświęcenia. Dwie tony książek w domu Hantii poruszyły mnie. Jego fascynacja literaturą i sztuką jest godna zastanowienia. Pomimo, że był „wbrew własnej woli wykształcony” ;).

6 komentarzy:

  1. Tak, Wanno, trafiłaś. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten wbrew woli, wykształcony Hantia jest dla mnie nie lada wyzwaniem. Ciężko mi go określić przez to kim jest i kim mógłby być. Bo jest jedynie pracownikiem obsługującym prasę, niszczącym stare książki, ale i ratującym te swoje białe kruki. Mógłby być kimś więcej, może poetą, kimś znanym i poważanym, antykwarystą może (ale to nie te czasy). Jego opowieść o młodych ludziach pracy kojarzy mi się z historią socjalistycznych obrazów z Nieznośnej Lekkości bytu Kundery. Hrabal "rzondzi".

    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nie wiem, kim on tak naprawdę jest. Im dłużej uczę się psychologii, tym bardziej nie wiem, kto kim jest :P. Ale tutaj zadziałał efekt pierwszego wrażenia, od razu go polubiłam ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. ja nadal jestem fanką 'czułego barbarzyńcy' ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze będę miał w pamięci jego wspomnienie Cyganki, pachnącej piżmem i pomadą. I to, kiedy nie przyszła już nigdy. To ładne opowiadanie o pięknym tytule.

    OdpowiedzUsuń