Najważniejszym celem roku 2020 okazało się przetrwanie. Ten rok był wyzwaniem. Mimo wszystko postaram się pomyśleć o rzeczach, które się udały:
- wyjazd do Andaluzji wczesną wiosną, podziwianie nieziemskich widoków i zaręczyny w ogrodach Pałacu Królewskiego w Sewilli,
- udział w wielu webinariach, spotkaniach, wywiadach zarówno psychologicznych, jak i o literaturze, głównie o reportażach (nieoceniony Instytut Reportażu),
- przeczytanie 37 książek (moim celem ze stycznia na ten rok było 24), w tym głównie książki psychoterapeutyczne i reportaże,
- mimo wszystko udało się trochę pojeździć po Polsce i odwiedzić Warszawę, Zalipie, Ojców, Świnoujście, Szczecin, Międzyzdroje, Kielce i Wisłę,
- spędziłam trochę czasu z Olą, która całkiem przypadkowo wylądowała w Krakowie,
- utrzymałam pracę, nauczyłam się pracować z pacjentami on-line i przez telefon, co kiedyś wydawało mi się niewykonalne, kontynuowane w zmienionej formie były wszystkie procesy psychoterapeutyczne,
- wspierałam matkę w procesie rozwodu,
- trzymałam mocno kciuki za babcię w jej leczeniu nowotworu, na szczęście wszystko się powiodło,
- nadal pomagałam ludziom rozmową i wsparciem.
Przetrwałaś! Skupianie się na pozytywach może zmienić perspektywę. Szacunek, że taką postawę propagujesz.
OdpowiedzUsuńWitaj. Nie jestem (i nigdy nie byłam) fanką hurraoptymistycznego myślenia. Ale w tych czasach być zdrowym, mieć pracę i jeszcze uszczknąć coś dla siebie, to naprawdę dużo. Szkoda by było tego nie docenić ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń