Ostatnio na morze patrzyłam w lipcu 2016 roku w Tallinnie. Było deszczowo, Bałtyk niemal graniczył z rozległym parkiem, a w tle smutno majaczył statek. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, ale trzeba było już wracać.
Lubię ten cytat Hemingwaya (z książki, z której się kiedyś śmiałam):
Zawsze nazywał w myśli morze: la mar, bo tak nazywają je ludzie po hiszpańsku, gdy je kochają, mówią o nim złe słowa, ale zawsze tak, jakby chodziło o kobietę. Niektórzy młodzi rybacy [...] mówili o nim el mar, co jest rodzaju męskiego. Mówili o nim jak o przeciwniku bądź miejscu, bądź nawet wrogu. Ale stary zawsze myślał o nim w rodzaju żeńskim, jako o czymś, co udziela albo odmawia wielkich łask, a jeśli robi rzeczy straszne i złe, to dlatego, że nie może inaczej. "Księżyc działa na nią jak na kobietę" - myślał.
E. Hemingway "Stary człowiek i morze"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz