Subtelne wtrącenia o psychoanalizie mogą świadczyć o tym, że Autorka przeszła własną terapię. Opowiada swoją historię w szczery i przejmujący sposób. Jej przekaz wzmacnia fakt, że zdobyła się na to będąc już kobietą w starszym wieku.
Jestem pod dużym wrażeniem tego, jak Pleijel bada swoją wrażliwość (i jej skutki), a także wpływ rodziny na sposób widzenia przez siebie świata. Robi to mocno i bezkompromisowo, ostatecznie jednak nikogo nie pozostawiając bez próby zrozumienia.
Autorka opowiada, co przeżywała dorastając w latach 40. i 50. ubiegłego wieku w Szwecji, ale myślę, że jej doświadczenia nie różnią się znacząco od tego, jak to wyglądało to w wielu innych krajach w późniejszym czasie (i wygląda nadal w różnych miejscach na świecie). Poza tym jest to chyba jedyna znana mi powieść, w której tak otwarcie poruszony został temat rozwijającej się, dziewczęcej seksualności.
Jak można się domyślać, najbardziej surowa Autorka jest dla samej siebie. Jednak po przeczytaniu jej wspomnień można doznać uczucia ulgi i myślę, że takie uczucie towarzyszyło jej na koniec tworzenia. Ulgi i wolności. Zrzucenia z siebie historii, którą dźwigała całe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz