19 marca 2018

Każdy ma swoje Sarajewo

W książce, którą dostałam na gwiazdkę, jest dedykacja od J.: "Może dostarczy inspiracji do kolejnych podróży?". Dostarczyła. Chciałabym, żeby Sarajewo było celem naszego następnego wyjazdu. Kolejne miasto ze szramą. Chociaż Sarajewo wydaje się być metaforą miejsca, którego nie chce się odwiedzać, bo jest bliskie i dalekie zarazem.

Spodobał mi się sposób, w jaki Miljenko Jergović opisuje historie, ludzi, detale, które go zaciekawiły. Jego esej o Oldze Tokarczuk i ataku nienawiści, jakiego doświadczyła, sprawił, że szanuję ją jeszcze bardziej. Zazdroszczę jej odwagi i wolności, która pozwoliła jej napisać Księgi Jakubowe. Mnie chyba nigdy nie będzie stać na odwagę wyrażania otwarcie swoich poglądów.

To szaleństwo. Ojciec "chroni" mnie sugerując, komu nie warto mówić o związku i innych sprawach. Anna kiedyś mówiła mi coś podobnego. "Pani Aleksandro, proszę się zastanowić, czy to otwartość czy narażanie się na nieprzyjemności i niechronienie siebie. Co jest dla pani lepsze."

Moje Sarajewo pokazuje się na horyzoncie. Podobno nadal - mimo remontu torów - kursują pociągi z Radomia, więc da się tam dojechać. Babcia czeka. Ciotka czeka. Ale to tak daleko. Tak daleko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz