3 czerwca 2012

Noc Kultury

Lokalna patriotka ze mnie (zresztą nie tylko lokalna) i jestem bardzo dumna z takich inicjatyw jak Miasto Poezji czy Noc Kultury. Kręci mnie czytanie wierszy na strychu, przy świeczkach (Mieszkanie Poezji z duchem Czechowicza) i lubię smutne piosenki Katki Koteckiej. Wczoraj moje oczy cieszyły się na widok tłumów, bo to znak, że obchodzą nas – ludzkość - nie tylko rzeczy przyziemne. Kiedy myślę o obcych cywilizacjach, wyobrażam sobie, że cudowne, nieśmiertelne roboty mają kulturę i sztukę w głębokim poważaniu. Przecież to takie niepraktyczne, nie daje władzy, tylko zachwyt. No widzicie wzdychającego nad dziełem sztuki Marsjanina? Właśnie. Ja też nie.

Obejrzałam wczoraj balet „Carmen Suita” w wykonaniu artystów baletu Opery Lwowskiej. Wzruszyłam się:-) Najbardziej podobała mi się Śmierć. Posłuchałam słynnej Jarzębiny, zobaczyłam instalację „Pęknięty horyzont Schulza według Leszka Mądzika” i wiele innych rzeczy. Żałuję, że to tylko jedna noc.

Dziękuję Adze za bilety na Trasę Podziemną, na którą ostatecznie nie udało nam się trafić, bośmy trąby. Wieczór spędzony we czwórkę (Aga, Michał, Sylwia i ja) był bardzo miły. Tylko za zimno. I buddyści mogłiby mieć trochę więcej jedzenia :D

Ech, szkoda, że Stare Miasto zaświeci już dzisiaj pustkami.


3 komentarze:

  1. Rety, nawet od Buddystów jedzenie wysępisz. Gotować się trzeba nauczyć. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taa Aga zabrała mikrofalówkę. I teraz muszę używać garnka i patelni, wyobrażasz sobie? :P

    OdpowiedzUsuń
  3. No po prostu nie wyobrażam sobie. To straszne. :P

    OdpowiedzUsuń