19 czerwca 2025

Głos terapeutki

Pani Olu, pani nie umiera. Trzeba poczekać na badania, potem na wyniki. Lekarka nie dała ostatecznej diagnozy. Skupianie się na lęku przez cały czas pani szkodzi, proszę spróbować się od tego oderwać i odpocząć. 

Tak by powiedziała.

Tak by powiedziała, gdybym nie zakończyła procesu w kwietniu. Wierzyła, że sobie poradzę. Tak, radzę sobie, chociaż wychodzi różnie. Ale przetrwałam już niejeden szajs. 

To trochę ironia losu, że kiedyś byłam zdrową hipochondryczką, a teraz mam prawdziwe, poważne problemy ze zdrowiem, chociaż nie wyrywam się do chodzenia po lekarzach i regularnie robię badania profilaktyczne. 

Muszę opanować natłok myśli - może ubezpieczenie na życie?, notariusz z J, żeby nie było problemów?, czy ona sobie poradzi finansowo?, nie zdążyłam pojechać poza Europę, nie zrobiłam certyfikatu, moja matka ma tylko mnie, jest za wcześnie, chcę dalej żyć, tyle lat terapii, żeby teraz...? 

Pani Olu, pani nie umiera. 

Jest długi weekend. Kings of Leon - "Closer" na słuchawkach, na łóżku leży powieść A. Gurnaha "Nad morzem". Planuję wybrać się na benefis Bohdana Zadury (skończył 80 lat) - czy będę miała odwagę do niego podejść? Kiedyś wysyłałam mu swoje wiersze do oceny i był delikatny. Cenię go, a nigdy nie miałam okazji go zobaczyć. Chcę wypić sex on the beach w Klubokawiarni Ludowej z dziewczynami. Zobaczyć Maltę. Poznać córkę A. Chcę dalej pomagać. Ostatnio na rondzie koło pracy zaczepił mnie chłopak, żebym zgodziła się na comiesięczną wpłatę na UNICEF, nie umiałam odmówić. Nie chciałam. Chcę być dla innych i dla siebie. Doceniam wszystko, co mam, mimo że tak często odczuwam fizyczny ból.

19 kwietnia 2025

Marianna

Na lotnisku było wielu ortodoksyjnych Żydów, a każdy z nich z gromadką dzieci o dużych, niebieskich oczach. Czekali na lot do Nicei i w tym czasie czytali im bajki i rozmawiali z nimi. Obok młody chłopak lecący do Salonik próbował urwać kółka w walizce, żeby uniknąć dodatkowej opłaty przy kontroli bagażu. Kopał je w zapamiętały sposób, aż częściowo ją zniszczył i potem musiał nieść poziomo w rękach. Wkrótce pierwszy raz widziałam miasto z samolotu nocą. Wyglądało jak cmentarz 1 listopada, światełka melancholijnie przebijały zza chmur. 

Ten wyjazd naznaczony był nie-obecnością babci. W katedrze w Monreale zapaliłam dla niej świeczkę. Sądzę, że byłoby jej miło, że myślę o niej w takim pięknym miejscu i że w ogóle zwiedzam kościół (chociaż jestem "husyt", jak mnie kiedyś nazywała). 

Odwiedzenie katakumb kapucynów było przepełnione myślami o równości ludzi wobec śmierci. To uspokajająca idea, bliska mojemu sercu. 

Pustka w domu babci jest trudna do przyjęcia. Łóżko, na którym jej nie ma. Kot szukający jej, sprawdzający czy już wróciła. Kuchnia, do której już nigdy nie wejdzie powolnym, chwiejnym krokiem. Jej kula oparta o ścianę, zostawiona tak jak jest. 

Sporadycznie gdzieś wyjeżdżała, może raz czy dwa do sanatorium i to dawno temu. Była tutaj zawsze. Wakacje, ferie, święta - u niej. W ostatnich latach bywałam tutaj rzadziej, ale starałam się regularnie. To daleko, więc potrzeba co najmniej trzech dni na podróż. 

Rozmawiając z J, wyrwało mi się: "kiedy pojadę do ba...". Kiedy pojadę do matki. Nie mam już babci i będę musiała to zrozumieć. 

27 marca 2025

Babcia

Dwa dni temu przestałam być wnuczką. Nieubłagany dowód upływu czasu. Coś spodziewanego, a jednak nieznośnie kłującego. Ten rozpadający się obecnie dom był dla mnie oddechem i nadzieją. Kojarzy się z zapachem kopru i wiecznym lepieniem pierogów - z ciepłem i bezpieczeństwem. Mam ulubione krzesło w kuchni przy piecu, gdzie tak dobrze się czyta i myśli. Będę pamiętać jej wstawanie wcześnie rano, jej przyciemniane okulary, upór, humor, powiedzonka. Jej miłość, którą okazywała nie wprost, ale ja ją bardzo czułam.

Na pożegnanie z babcią fragment poematu Fernando Pessoi*:

Kiedy umrę, synku,
Niech stanę się dzieckiem, najmniejszym z dzieci.
Ty weź mnie na ręce
I zanieś do domu.
Rozbierz mój zmęczony i ludzki byt
I połóż mnie w swoim łóżku.
I opowiedz mi coś, jeśli się obudzę,
Żebym z powrotem zasnął.
I daj mi swoje sny, żebym mógł się nimi bawić,
Aż urodzę się któregoś dnia, 
Ty wiesz którego.
 
 
* "Poezje zebrane" Alberto Caeiro (heteronim Pessoi), Wyd. Lokator, 2000, s. 40. Tłum. Gabriel Borowski