W snach wracają do mnie obrazy, miejsca i ludzie z przeszłości. Tym więcej dzieje się w snach, im większy marazm odczuwam na jawie.
Jak wszyscy ludzie, mierzę się z utratami. Wielu przyjemności, poczucia bezpieczeństwa, okazji do rozwijania swoich pasji. Czuję, jak mało jest we mnie życia. Najchętniej bym tylko spała.
Do tego strajki, na których nie mogę być, bo jestem w domowej izolacji. Wściekłość na absurd nowej ustawy aborcyjnej jeszcze mnie osłabiła. Jak długo kobiety będą musiały udowadniać, że myślą i czują?
Tylko koc i książka mogą mnie uratować. Ota Pavel przenosi mnie w wyidealizowany świat czeskich wiosek, przerywany traumami wojny.
A na drugie danie psychoanaliza, w której zawiera się życie i rozpacz, przetrwanie i śmierć, utraty i wzrost. Tak, psychoanaliza tłumaczy mi, że mogę się tak czuć. I że to tylko etap.