Jestem w szpitalu na Kopernika, kiedyś dużo czasu spedzała tutaj Haśka. Rozmawiał ze mną przejęty stażysta o drżących dłoniach, a pani w zabiegowym przed pobraniem mi krwi nalała sobie do kubka ciemnoczerwonego syropu do rozcieńczenia. Mam ładny widok z okna - na wpół nagie drzewa i stare budynki. Obok mnie pojękuje kobieta w średnim wieku, prawdopodobnie ma raka, czeka na wynik tomografii. Godzina trwa tutaj trzy razy dłużej niż normalnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz