Ptaszysko, z którego najpierw się śmiałam, a które potem zachęciło mnie do zastanowienia nad sobą.
Ta mewa bardzo chciała wejść do sklepu na starówce w Splicie, ale nie mogła. Potem próbowała wejść do innego i znowu nic. Aż wreszcie przyszedł facet z klatką, zapakował ją i zabrał. Trzepała się i krzyczała, bo nie wiedziała, co z nią dalej będzie.
Kiedy o tym piszę, przypominają mi się wszystkie te chwile, kiedy nie mogłam mieć tego, czego bardzo pragnęłam i z czym teraz często przychodzą do mnie pacjenci. Niemożność uzyskania czegoś to największa tortura - czy to będzie święty spokój, szczęśliwy związek, dziecko, przyjaciel, który nie zawodzi, sukces, dobre myślenie o sobie, bycie ciekawym, dużo wartym, atrakcyjnym, miłość matki lub ojca, cofnięcie czasu itd.
Myślenie o tym konfrontuje mnie z tym, czego teraz mi brakuje. Czasem mam odwagę po cichu o tym opowiedzieć, czasem mówię o tym w myślach do siebie. Szeptem, żeby się nie wystraszyć.