Zimowy czas, krótki dzień, pochmurne niebo kojarzą mi się z grubymi książkami, więc nowy rok zaczęłam, tak jak poprzednio, książką-cegłą. Tym razem jest to "Widnokrąg" Myśliwskiego. Zabrałam się za niego dziesięć lat po przeczytaniu "Traktatu o łuskaniu fasoli". "Widnokrąg" jako pierwszy został w 1997 roku uhonorowany Nagrodą Nike (może niedługo uda mi się przeczytać wszystkie nagrodzone książki, zostało mi kilka). Dostałam go od dziewczyn na 31. urodziny.
Muzycznie ten rok zaczęłam z Queen. Postać Freddiego Mercury'ego fascynuje mnie od lat. Kiedyś trudno mi było się nim zachwycać, bo jest również jednym z idoli mojego ojca. Dzisiaj już potrafię to oddzielić (takich muzyków jest zresztą wielu). Wyobrażałam sobie, że słucham go na żywo na Wembley. To musiało być przeżycie.
Od jutra zmienia się mój pracodawca. Miejsce zostaje to samo - ośrodek dla osób po udarach i z chorobą Alzheimera. Jestem ciekawa, co przyniesie 2021 rok. Najbardziej nie mogę doczekać się podróży. Może na początek... Tarnów? :)