29 września 2013

Biblijnie

Kojarzycie te łzawe, hollywoodzkie powroty i sceny wybaczenia? Albo może powolny, ale bardzo fajny film o facecie jadącym traktorem wiele dni, żeby pogodzić się z niewidzianym od lat bratem (Prosta historia)?

Takie sceny nie zdarzają się tylko w filmach.

Pogodziłam się z ojcem.

Zadzwonił po mojej obronie z gratulacjami i słowami, że jest ze mnie dumny. Tego dnia puściły mi hamulce. Było już ciemno, kiedy wracałam busem do Lubartowa, obładowana rzeczami. Obok mnie przysypiał jakiś facet, trochę śmierdział. Marzyłam tylko o tym, żeby pójść wreszcie spać, bo poprzedniej nocy ze stresu zasnęłam bardzo późno i dopiero po tabletce. I wtedy ten telefon. Jakieś trzy minuty. A potem popłynęły mi łzy, a warto wspomnieć, że nigdy nie płaczę przy ludziach. Przy Annie nie rozkleiłam się nigdy, nawet pytała o to na ostatniej terapii.

Nie bardzo wiedziałam, co z tym zrobić, w końcu nie rozmawialiśmy kilka lat.

Kiedy pojechałam do Dęblina (wizyta u dentysty, na szczęście ostatnia), nie wiadomo było o czym mówić, więc rozmawialiśmy po trochu o wszystkim. Ojciec złożył mi życzenia z okazji moich niedawnych urodzin, przytuliliśmy się.

Podeszłam do tego ostrożnie. Nie wierzę w wielkie przemiany bez powodu i w ckliwe zakończenia. To nie mój klimat. Czekałam, co będzie dalej i zastanawiałam się, kiedy znowu się skontaktujemy.

Wczoraj zadzwonił z pytaniem jak przeprowadzka.

Teraz myślę sobie, że minęło już tyle czasu, że może warto spróbować jeszcze raz. Ja przepracowałam to wszystko z Anną, nie oczekiwałam spektakularnych zmian. Po prostu brakowało mi ojca. Dlatego chciałabym, żebyśmy mieli jakiś kontakt. Jakikolwiek. Telefon od czasu do czasu i normalniejsza atmosfera, kiedy przyjadę raz na dłuższy czas do Dęblina.

Naprawdę doceniam, że stary, siwy już człowiek pierwszy podał mi rękę. Schował dumę do kieszeni i po prostu się odezwał. Wiem, że to było dla niego bardzo trudne. Kiedyś taki powrót nie byłby możliwy. Stał się możliwy teraz, kiedy skończyłam studia i wyjeżdżam jeszcze dalej. 

Postaram się tego nie spieprzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz