20 grudnia 2009

Osobowość – czym jest?

Pewnego razu zebrało się kilku uczonych (każdy z nich uważał, że ma rację i pragnął oświecić kolegów) i zaczęli rozprawiać o tym, czym jest osobowość człowieka.
Pierwszy odezwał się facet z fajką:
- Panowie, ja zacznę. Osobowość składa się z trzech sfer – id, ego i superego. Id to nasze nieświadome popędy, ego to racjonalność, superego to nasze sumienie i ja idealne. Ego chroni nas, żebyśmy po pierwsze: nie stali się zwierzętami, a po drugie: nie stali się aniołami. Jesteśmy ludźmi, słabymi istotami, którym pozostały jedynie mechanizmy obronne po to, by chronić się przed ciągłym lękiem wynikającym z tłumienia popędów. Ale i tak szarpią nami nieuświadomione siły. A osobowość nasza rozwija się w dzieciństwie i później trudno ją zmodyfikować. Wszystko zaczyna się od fazy oralnej, potem jest analna i falliczna. Istotne są zafiksowania w tych fazach, kompleks Edypa…
- Gdzieś już słyszałem podobne niedorzeczności. – Odezwał się inny uczony. – Pan wybaczy, panie…
- Freud. Sigmund Freud.
- No właśnie. Pan wybaczy, panie Freud, ale jak pan udowodni, że istnieje id? Albo jak wyjaśni pan brak kompleksu Edypa w niektórych społecznościach południowego Pacyfiku, gdzie posłuszeństwo należy się najstarszemu bratu matki, a nie ojcu? Co do zafiksowań… hmmm… z tego, co słyszałem na temat pańskiej teorii, zafiksowanie np. na fazie analnej może powodować zarówno niechlujność jak i pedantyczność. Skąd wiadomo, która to będzie cecha? Nie ma w tej teorii przewidywań na temat zachowania jednostki w przyszłości. Jest tylko wyjaśnianie teraźniejszości, ale jak już wspomniałem, słabe metodologiczne.
Facet z fajką uśmiechnął się i rzekł:
- Proszę się przedstawić i opowiedzieć o swojej teorii.
- Moje nazwisko Allport. Jestem zwolennikiem teorii cech. Cechy to podstawowe, stosunkowo trwałe wymiary różniące ludzi między sobą. Jakiś czas temu przejrzałem słownik i znalazłem w nim 18 tysięcy pojęć, za pomocą których można by opisać osobowość. Po wyeliminowaniu wyrazów bliskoznacznych, okroiłem tę listę do 4500, ale to wciąż było za wiele. Założyłem więc, że istnieją trzy kategorie cech, które charakteryzują człowieka. Są to: cecha dominująca – pojedyncza, nadaje kierunek większości działań, następnie cechy zasadnicze – jak np. towarzyskość, jest ich od 5 do 10 i są to główne właściwości danej osoby. Oprócz tego istnieją jeszcze cechy wtórne, które wpływają na nasze zachowanie w mniejszym stopniu, jak np. lubienie lodów…
- I co z tego wynika, Gordon? Słuchaj, ja też jestem za teorią cech, ale wziąłem się za nią poważniej niż ty. Może najpierw przedstawię się pozostałym panom. Nazywam się Raymond Cattell. Określiłem podstawowe cechy człowieka za pomocą techniki statystycznej, zwaną analizą czynnikową. Miałem na celu przedstawić związki zachodzące między dużą liczbą zmiennych w postaci mniej licznych, bardziej ogólnych wzorców. Wyodrębniłem 46 cech powierzchniowych, czyli powiązanych ze sobą zachowań, a następnie 16 cech źródłowych, które leżą u ich podstaw. Dzięki mojemu kwestionariuszowi, można nakreślić dokładny portret osobowościowy osoby badanej.
- Ale po co aż 16? – wtrącił się uczony siedzący obok Cattella. – Jeśli mogę coś powiedzieć, nazywam się Hans Eysenck i podobnie jak Allport i Cattell zajmuję się teorią cech. Tak jak u Raymonda metodą mojej pracy jest analiza czynnikowa. Ale wg mnie człowieka można opisać na trzech wymiarach i będzie to opis wystarczająco dokładny. Pierwszy wymiar to ekstrawersja-introwersja (ekstrawertycy to osoby śmiałe, towarzyskie, aktywne, a introwertycy – ciche, bierne i ostrożne). Kolejny wymiar to neurotyczność-równowaga emocjonalna (neurotycy to osoby o zmiennym nastroju, drażliwe, pełne lęku). Później dodałem do mojej teorii również wymiar psychotyczności-uspołecznienia…
- Brzmi nieźle, ale każdy z panów ma własną teorię co do podstawowych cech osobowości. Która z teorii jest prawdziwa – nie wiadomo. – rzekł Burrhus Skinner. - My, behawioryści, nie mamy takiego problemu. Uważamy, że osobowość jest po prostu sumą wyuczonych reakcji na środowisko zewnętrzne. Koncentrujemy się za zewnętrznej osobie, na jej zachowaniu, które możemy zaobserwować. Stany wewnętrzne nas nie interesują. No bo po co, skoro możemy zrozumieć osobowość, poznając otoczenie człowieka i jego reakcje na różne sytuacje. Dlaczego człowiek zachowuje się w podobny sposób w różnych sytuacjach? Bo został kiedyś wzmocniony za takie czy inne zachowanie i teraz je powtarza. To nie nieświadome popędy, nie trwałe cechy, ale wzmocnienia decydują o tym, jak postąpimy. Dlatego nie jest wcale prawdą, jak panowie uważają, że osobowości nie da się modyfikować. Oczywiście, że się da. Człowiek jest nieskończenie zmienny, a dzięki terapii behawioralnej może się zmieniać na lepsze.
Na te słowa wzburzył się nieco Albert Bandura.
- Burrhus, teorie uczenia się są ok. Ale jak możesz nie zwracać uwagi na stany wewnętrzne człowieka? Przecież człowiek jest przede wszystkim tym, co ma w środku. Bardziej rozsądna jest teoria społecznego uczenia się. Społecznego, Barrhus. Procesy poznawcze człowieka – jego myśli, uczucia, oczekiwania i wartości – wywierają wpływ na osobowość. Człowiek nie musi zrobić czegoś sam, żeby wiedzieć, jakie to zachowanie będzie miało konsekwencje. Może przecież obserwować innych ludzi.
- Obserwować innych ludzi, tak? A kogo obserwowała Matka Teresa z Kalkuty? Kogo obserwował Michał Anioł? Albo Albert Einstein?
Naukowe szepty zamilkły. Każdy spojrzał w stronę człowieka, który wypowiedział te słowa. Tym człowiekiem był Carl Rogers.
- Nieświadomie, niewidoczne siły, niezmienne cechy, kary i nagrody, czynniki dziedziczne – to wszystko uczyniłoby z człowieka maszynę. Gdzie miejsce na dobro człowieka, na jego niepowtarzalność, jego chęć „wzlatywania nad poziomy”? To właśnie określa człowieka. Człowiek świadomie, podkreślam – świadomie dąży do zmiany i doskonalenia się. Posiada niepowtarzalne dla każdego impulsy twórcze. Ludzie potrzebują akceptacji. Potrzebują, żeby inni kochali ich i szanowali. Jeśli pomiędzy doświadczeniami jednostki, a jej obrazem ja występują duże rozbieżności, rodzą się konflikty…
Facet z fajką uśmiechnął się szeroko.
- Ludzie są z natury dobrzy, tak? To dość interesująca koncepcja.
- Panie Freud, czy pańskie id nie woła czasem, że pora na obiad? – zapytał Cattell, również uśmiechając się.
- Otóż to.
- Więc panowie, zapraszam na coś smacznego.
I poszli. A czym jest osobowość – nie wiadomo do dziś.

Musiałam się wyżyć, bo tego pewnie nie zaliczę :D

Czerpałam ze „Zrozumieć psychologię” Feldmana, bo czyta się tą książkę łatwo i przyjemnie.

Ach, i już nie Mikołaj, tylko Ula jest moim dzieckiem do badań. Gra w przedstawieniu jasełkowym aniołka. Adekwatnie, bo sama jest jak aniołek. Grzeczna i chętna do współpracy.
- Jak masz na imię?
- Ula.
- A ja jestem Ola.
- A ile masz lat?
- Pięć i pół.
- Pójdziesz się ze mną pobawić?
- Tak.
- Lubisz rysować? Porysujemy?
- Tak.
Wymarzona osoba badana :)))

Nie miałam za bardzo czasu czytać. W święta postaram się to nadrobić. Już zaczęłam opowiadanie kobiety o kobiecie. W końcu chcę brać udział w pewnym feministycznym projekcie ;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz