6 lipca 2025

Kolczyki z wiśni

w lipcową, upalną niedzielę ulice Krakowa są puste 
przynajmniej na Prądniku Czerwonym 
kłębiące się w oddali chmury przepowiadają burzę

wspominam lato u babci 

kolano zdarte po upadku na betonie i zrobiony przez nią opatrunek
okręciła mi bandażem całą nogę, chociaż nie było takiej konieczności 
pamiętam kolczyki z wiśni 
i bluzkę zawijaną pod biustem, udając że coś tam jest 
pamiętam zapach kopru, czekoladki Delfina
wypieki z piachu i błota, świat na niby 
psy, które uciekały z podwórka przedostając się pod bramą
ich cenną wolność i nieodzowność powrotu z podkulonym ogonem 
zabawy w dom i życie, zabawy w problemy i oswajanie śmierci
myjąc kamienie wkopane w ziemię i udając że to groby bliskich 

wspominam to co dobre czując wdzięczność i ból 
odkrywam potrzebę zabawy i beztroski 
czystej radości 
którą można zbierać jak okruchy po ulubionym cieście